Chlebem, który ja dam, jest moje ciało za życie świata

Słońce od księżyca nie trudno odróżnić. Śnieg od wody również. Trzeba wszakże pamiętać, że słońce topi śnieg i powstaje woda. Krótko mówiąc, wszystko przemija. Człowiek również może się zmienić. I to co nosi w sobie słonecznego, może stać się w nim księżycowym mrokiem. Albo to, co w nim jest piękne jak krystaliczna woda może obrócić się w błoto. Bardzo wiele zależy od tego, co jest jego pokarmem, a konkretnie czym odżywia się jego duch.

+Veni Sancte Spiritus!

1Krl 19,4-8; Ps 34; Ef 4,30-5,20; J 6,41-51                 19 nd zw rok B 11 sierpnia 2024

 

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Jak wiemy człowiek jest osobą, czyli zespoleniem ducha i ciała. Dzisiejsze słowo Boże prowadzi nas w głąb Serca Jezusa. Kto odkrył to serce, wie, że jest cichym czystym strumieniem chłodnej wody miłości. Źródłem jest miłość Ojca niebieskiego, a orzeźwieniem i nasyceniem czyli skutkami strumienia – Duch Święty. Patrzę na siebie i nieraz mi smutno, bo widzę jak jestem wysuszony egoizmem. Koncentracja na szukaniu wygody i przyjemności może zamknąć na tworzenie więzi z drugim człowiekiem. Egoizm jest przejawem takiego zacieśnienia własnego pragnienia, udawania, że nie dostrzegam pragnień i potrzeb innych ludzi.

Kiedy Eliasz kładzie się pod janowcem pragnąć umrzeć nie robi tego z egoizmu. Przeciwnie, wskutek troski o prawdę Bożą i sprawiedliwość poniósł klęskę z okrutną żoną głupiego króla. Czuje się bezsilny. Miłujący Bóg posyła anioła i daje mu do jedzenia placek, a do picia dzban z wodą.

Św. Paweł pisze Efezjanom, że Ducha Świętego można „zasmucić” goryczą, uniesieniem, gniewem, wrzaskliwością, znieważaniem, wszelką złością. Czyżby Bóg – Duch Święty – nie znał możliwości grzesznego człowieka? Czyżby się „mazał” wskutek ludzkiej nikczemności? Nic z tych rzeczy. Używając metafory wody ustalmy, że Duch Święty jest tym, który zanurza w wodzie Chrztu świętego i skutkuje oczyszczeniem, obmyciem, odnowieniem dziecka w kąpieli; zanurzenie we Krwi Chrystusa sprawia, że stworzenie Boże staje się dzieckiem Bożym. Tylko praca nad emocjami człowieka uzdalnia go do osiągnięcia słodyczy, opanowania, okazywania szacunku.

W Kafarnaum, gdzie dzisiaj jesteśmy z Jezusem, przemawia On do wielkiej rzeszy osób. Nie wstydzi się mówić bardzo osobiście o swej relacji z Ojcem i o tym, że trzeba Jego osobę „spożyć”, by nasycić nasze elementarne głody duchowe: bezpieczeństwa, przynależność, akceptację, przebaczenie. Zachwycam się tym zdaniem: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym”. Bóg nas kocha. Jego ojcowskim pragnieniem jest nasze spotkanie nieskończonej miłości w Osobie Syna, w Jezusie z Nazaretu, który stał się człowiekiem, wcielonym Słowem Ojca. Możesz zamknąć uczy na to Słowo. Udawać, że to nie ma dla ciebie żadnego znaczenia, że nic nie wniesie w twoje życie. Tylko po co? Statystyka pokazuję, że na sto osób urodzonych sto osób umrze. Jezus mówi, że nas wskrzesi. Odżywiasz się Jego ewangelią? Czytasz Pismo Święte częściej niż medialne przekazy, często brudne kłamstwem? Co jest pokarmem twojej duszy?

Dodaj komentarz