Takie mieli postanowienie, że od razu po ślubie, gdy tylko będą mężem i żoną rozpoczną – zgodnie z naturą – starania o dziecko. Od lat starają się o potomstwo. Bez efektu. Podjęli leczenie przez naprotechnologię. Starają się zatem przestrzegać wymagającej diety, czuwają nad równowagą pokarmów. Może w końcu się uda i przyjdzie taki dzień, kiedy żona uśmiechnie się rozpoznając, że wreszcie udało się począć upragnione dziecko? Oto droga wielu znanych mi osób, którym jako chrześcijanom żywej wiary towarzyszę w przeżywaniu problemu niepłodności.
+Veni Sancte Spiritus! 13 nd zw A 2 lipca 2023 r.
2 Krl 4,8-16a; Ps 89; Rz 6,3-11; Mt 10,37-42
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Bóg nie jest „za” albo „przeciw”. Bóg jest zawsze „za”. On jest Tym, który daje i wyznacza drogę daru. Darem jest mąż dla żony, a żona dla męża. Po wzniosłości ceremonii sakramentalnego ślubu, po wzruszeniach życzeń i harcach na weselu przychodzi czas wejścia w nową rolę: być dojrzałym wzajemnym darem męskości i darem kobiecości. Przyczynić się całym sobą, aby ukochana osoba współmałżonka mogła we mnie zobaczyć miłość samego Boga – bezinteresowną i przebaczającą. Zadbać, aby codzienny uśmiech i czyste spojrzenie w oczy były darem większym niż obrączka z 24 karatowego złota. Przez wierność i nierozerwalność zbudować taką jedność, której szczególnym, zewnętrznym i biologicznym znakiem będzie dziecko. Przyjąć życie. Być w pełni pro-life w swoim myśleniu, w trosce o życie zgodne z zasadami NPR. Tak od początku do końca, a nie raz w roku przy okazji Marszu dla Życia i Rodziny jako skądinąd pięknej i naturalnej przeciwwagi dla parodii równości (pstrokate demonstracje nienawiści wobec porządku natury, a także małżeństwa, rodziny i chrześcijańskiej religii). Bóg jest „za” swoim stworzeniem. Bóg, który nieustannie nas stwarza.
Słowo Boże opowiada dzisiaj o przyjęciu Chrystusa jako punktu odniesienia w życiu. Nie zapomnę ujmującej pieśni włoskich uczestników Światowych Dni Młodzieży w roku 1991 w Częstochowie, gdy dziewczyny ciepłym głosem śpiewały utwór pt. Stella Polare (Te al centro del mio cuore). Kanzona opowiadała o Chrystusie, który jest właśnie taką gwiazdą w ciemnościach naszego mrocznego świata, byśmy wiedzieli jak się mamy kierować i jak stawiać kroki (https://www.youtube.com/watch?v=WI6MYlaFd4E).
Nim dojdziemy do Chrystusa wędrujemy z prorokiem Elizeuszem do domu bogatej, zamężnej Szunemitki. Ona przyjęła proroka Elizeusza serdecznie, hojnie, gościnnie. Codzienny i conocny smutek spowijał serce tej kobiety oraz jej męża. Przyczyną był brak upragnionego dziecka. Tę hojną gościnę prorok nagrodził pełnym mocy słowem: „O tej porze za rok będziesz pieścić syna”. Uwierzyła. Po roku słowo proroka stało się faktem.
Św. Paweł pokazuje, że Chrystus nie jest jakąś kolejną ciekawą postacią w historii, ale to oś nowego świata. Razem z Nim, przez chrzest zanurzyliśmy się w śmierć, pogrzebani po to, abyśmy postępowali w nowym życiu jak On. Kto idzie za Nim musi codziennie obumierać dla swego egoizmu, umrzeć dla swego grzechu.
Dzisiejsze słowo Jezusa nie tylko może, ale powinno nami wstrząsnąć; to nie nasza wizja życia wygodnego i bezkonfliktowego, ale wizja życia wymagającego i ofiarnego jest właściwa. Jezus mówiąc, o naszym krzyżu karze nam pójść za Sobą w przepaść wiary i złożyć w Jego ręce wszystkie nasze ukochane osoby, z którymi łączą nas więzy krwi i przyjaźni. Nie chodzi o porzucenie wszystkich ziemskich miłości na rzecz apodyktycznego Boga, ale o przyznanie Mu pierwszego miejsca. Słowa Jezusa można uwydatnić: kto chce zbudować swe życie na mocy kapitału złożonego w banku, na sile prężnych ramion i powabnego ciała, straci to prędzej czy później przez chorobę, krzywdę, śmierć. Tylko ten, kto zaakceptuje krzyż w swoim życiu, będzie rozumiał, że powierza się Jezusowi, który odniósł zwycięstwo powierzywszy się najpierw trzem gwoździom na krzyżu Golgoty.