I grzesznicy pożyczają grzesznikom

 

 

W ogrodzie zoologicznym we Wrocławiu zauważyłem w pewnym miejscu taką prostą instalację: lustro, a nad nim zdanie, wypisane czarnymi literami: Najgroźniejszy gatunek na ziemi to my. Na początku obruszyłem się, że to znowu jakiś pomysł na poniżanie człowieka przy równoczesnym ubóstwianiu zwierząt. Potem dotarło do mnie, że to jest jednak smutna prawda. Tylko człowiek może kochać i tylko człowiek może nienawidzić. Zwierzęta zabijają ze względu na instynkt przetrwania. Człowiek potrafi być złośliwy i chyba tylko on potrafi się znęcać.

+Veni Sancte Spiritus!                                                                       7 nd zw C 25 lutego 2025

1 Sm 26,2.7-9.12-13.22-23; Ps 103; 1 Kor 15,45-49; Łk 6,27-38

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Słowo Boże mówi nam dziś o miłości nieprzyjaciół. Uporządkujmy ewangeliczne rodzaje miłości, czyli te, które Jezus ukazuje i nakazuje w Swoim nauczaniu zbawczym. Są trzy takie jasne sposoby miłowania między ludźmi, które Jezus potwierdza. Pierwszy to miłość wzajemna, najłatwiejsza, a polega na wymianie daru. Kocham, bo jestem kochany. Daję, bo otrzymuję.

Druga miłość, którą jest znacznie trudniejsza: miłość bliźniego polega na dawaniu bez oczekiwania na wzajemność. Daję ofiarnie, bo chcę i nie czekam na wynagrodzenie. Taka miłość kosztuje, taka miłość chwilami pozostaje niezrozumiana, świat grzechu ją wyśmiewa. W tę miłość wpisują się nasze katechizmowe uczynki miłosierdzia, szczególnie pięć z tych, co do duszy. Gdy zatem grzeszących upominam, nieumiejętnych pouczam, wątpiącym dobrze radzę, strapionych pocieszam, krzywdy cierpliwie znoszę, urazy chętnie przebaczam, modlę się za żywych i umarłych, wtedy jestem człowiekiem miłości bliźniego.

Dwa z powyższych: krzywdy cierpliwie znoszę, urazy chętnie przebaczam dotyczą też kolejnego rodzaju ewangelicznej miłości, który nazywany miłością nieprzyjaciół. W Księdze Samuela usłyszeliśmy dzisiaj jak król Saul próbuje zabić Dawida. Ten ucieka przed swym władcą, boli go, że jako lojalny wojownik spotyka się z wrogością własnego króla. Na pustyni Zif, nocą, wraz ze znakomitym żołnierzem Abiszajem Dawid zakrada się do obozu króla Saula. Wchodzą niepostrzeżeni do środka obozu, gdzie śpi Saul. Dawid ma możliwość zabić śpiącego swego prześladowcę, Dawid nie chce i powstrzymuje Abiszaja. Odpowiada: „Nie zabijaj go! Któż bowiem podniósłby rękę na pomazańca Pańskiego, a nie poniósł kary?”(1 Sm 26,9). Nie zabija. Kradnie jedynie włócznię królewską. Powróciwszy do swego obozu, stanąwszy na wierzchołku góry woła do Saula: „Oto dzida królewska (…) Pan dał mi ciebie w ręce, lecz ja nie podniosłem ich przeciw pomazańcowi Pańskiemu!”(w. 23). Tę miłość nieprzyjaciół wysławialiśmy w Ps 103, gdy śpiewaliśmy: „Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. Nie postępuje z nami według naszych grzechów”.

Nie tylko dla Rzymian i Greków, ale i dla samych Żydów miłość nieprzyjaciół była całkowicie niezrozumiała. Byli przyzwyczajeni do relacji partner-klient, domagali się zemsty myląc ją niejednokrotnie ze sprawiedliwością. Kiedy myślimy o miłości nieprzyjaciół niekiedy wyobrażamy sobie podniesione pięści, uzbrojone ręce, a potem gołąbka pokoju. Takie wojenne obrazy mają niewiele wspólnego z życiem. Bóg wzywa nas do miłości nieprzyjaciół tu i teraz. Nie mam zabijać, nie mam nawet krzywdzić tego, komu pożyczyłem pieniądze i nie doczekałem się zwrotu, czym on mnie skrzywdził. Nie chcę odwetu. To Bóg da mi nagrodę w niebie. Tak bardzo trudno w tym zakresie naśladować Jezusa. On wzywa do dwóch rzeczy: aktu przebaczenia w sercu mojemu winowajcy i modlitwy za niego. Dlatego warto się dziś zatrzymać i pomyśleć: Kogo uważam za swego wroga? Tylko wtedy będę wolny do miłości, gdy będę kochał jak Jezus. Co robię, aby przekroczyć doznane krzywdy?

Dodaj komentarz