Mówią, że „przypadek” to imię Ducha Świętego, którego używa, gdy chce pozostać incognito. W lipcu miałem takie zdarzenie, że po zakończeniu pracy poszedłem na przystanek tramwajowy, aby wracać do parafii. W drodze przypomniałem sobie, że klucze do mieszkania zostawiłem w pracy. Wróciłem się. Gdy akurat miałem zamykać drzwi do mojego miejsca zatrudnienia przyszła tam pewna kobieta. Była przekonana, że Sąd, gdzie pracuję, jest otwarty od g.15.30, bo tak błędnie wyczytała w internecie. Przyjechała spoza Krakowa, w Polsce miała być jeszcze kilka dni w ramach urlopu. Wysłuchałem jej, przyjąłem jej dokumenty. Dotarło do mnie, że Bóg nawet z mojego zapomnienia i z błędu tamtej osoby potrafi wydobyć dobro. Bóg bowiem działa po cichu i łagodnie.
+Veni Sancte Spiritus! 19 nd zw A 13 sierpnia 2023 r.
1 Krl 19, 9a.11-13a; Ps 85; Rz 9,1-5; Mt 14,22-39
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Słowo Boże kreśli dzisiaj piękne narracje pokazujące nam delikatność i bliskość Boga. Historia Eliasza, proroka żyjącego na przełomie VII i VI wieku przed Jezusem nie może pozostać nam obojętna. Wielkim pragnieniem proroka było umocnić wiarę po ogromnym upokorzeniu i ucieczce przed krwawą Izebel, żonę króla Achaza. Tak się staje. Bóg przychodzi do proroka. Dzieje się to u wejścia do groty na górze Horeb. Dotąd w Starym Testamencie Bóg objawiał swą bliskość w mocy sił natury; Eliasz pewnie poczułby się świetnie, gdyby zobaczył mocnego Boga przychodzącego w ogniu, który kiedyś spaliłby jego prześladowczynię królową Izebel. Jeśli nie w ogniu, Eliasz oczekiwał, że Bóg przyjdzie w gromowładnym huraganie albo w trzęsieniu ziemi. Tymczasem Bóg daje mu się poznać, gdy przychodzi w szmerze łagodnego powiewu. Bóg bowiem przychodzi tak jak chce i jak uważa za właściwe. Do Hioba dręczonego chorobami i utratą rodziny Bóg przychodził w nocnych widzeniach i przemawiał szeptem (Hi 4,16). Bóg mocny przemawia łagodnie. Bóg apeluje do swego stworzenia, które jest rozumne i wolne. W rozumności i wolności człowieka wyraża się nasze podobieństwo do Stwórcy. Nie potrzeba huku albo nawałnicy, aby poruszyć umysł, emocje i wolność Eliasza.
Bóg jest dawcą pokoju. W psalmie 85 śpiewamy, że z woli Boga w naszym życiu „ucałują się sprawiedliwość i pokój”.
Św. Paweł w liście do Rzymian ubolewa, że Żydzi odrzucili Chrystusa. Pisze: „Wolałbym bowiem sam być pod klątwą i odłączonym od Chrystusa dla zbawienia braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami”(Rz 9,2). Silny i mocny Apostoł otwiera się przed nami ze swoją wrażliwością i uczuciami. Wie, że Bóg jest łagodny.
Ewangelia ukazuje Jezusa łamiącego stereotypy. Ludzie, a szczególnie uczniowie ufają Mu. Właśnie nakarmił tłumy chlebem i rybami, które cudownie rozmnożył. Można Mu ufać? Żołądek odpowiada: można! Nakazał uczniom, aby w łodzi przeprawili się na drugi brzeg jeziora. Zbliża się wieczór, drugi brzeg jeziora to być może cztery, pięć kilometrów stąd. Można Jezusowi ufać? Rozum odpowiada: Można. Jezus, choć nakazuje apostołom przepłynąć łodzią na drugi brzeg, sam idzie osobno na modlitwę. Cały dzień nauczał, należy Mu się wypoczynek. ON wszakże potrzebuje wsłuchania się w Ojca. O tzw. czwartej straży nocnej, czyli między godziną trzecią w nocy a szóstą rano, Jezus idzie do Apostołów przez jezioro Galilejskie. Biologia mówi, że jest to pora, gdy organizm ludzki jest najsłabszy. Wtedy następuje najwięcej zgonów. Gdy Apostołowie widzą Jezusa, krzyczą ze strachu. On uspokaja: „Odwagi! Ja jestem”. Piotr mu tak ufa i tak na Niego patrzy, że idzie ku Niemu po falach wzburzonej wody. Gdy jest obok Jezusa zaczyna tonąć. Pewnie dlatego, że rozum przeraża się głębią wody, a serce wyłącza na chwilę siłę wiary. „Panie, ratuj mnie!” Te słowa Apostoła wystarczą, by Chrystus zachował go od utonięcia. Bóg bliski nie jest Bogiem grozy, ale łagodności. On jest blisko w czasie naszej słabości, o czwartej straży nocnej naszego życia. Może to teraz taka twoja godzina. Nie bój się ufnie jak dziecko zawołać: „Panie, ratuj!”.