Na początku nowego roku kalendarzowego, gdy uczymy się pisać u końca daty cyfrę „22” niejednemu z nas towarzyszy niepewność a może i lęk: co będzie dalej? Znalazłem ciekawy obrazek ilustrujący ten temat. Dwa gryzonie prowadzą rozmowę:
– Czy nie boisz się tego, co przyniesie rok 2022? Przecież wszystko jest takie niepokojące…
– Myślę, że przyniesie kwiaty.
– Tak? Skąd wiesz?
– Ponieważ sadzę kwiaty.
+Veni Sancte Spiritus! 2 niedziela zwykła roku C
Iz 62,1-5; Ps 96; 1 Kor 12,4-11; J 2,1-11 16 stycznia 2022
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Jeśli kochasz bezinteresownie, przyjdzie do ciebie miłość. Jeśli zasadzisz dobro, zaufaj, że ono wyrośnie. Miłość usuwa nie tylko niepewność, ale i lęk. Zupełnie inny lęk dał się poznać kilku osobom posługującym w kuchni na weselu w Kanie Galilejskiej. Taki lęk z gatunku „tu i teraz”. Okazało się ostatecznie, że radość nowożeńców i biesiadników nie została nawet na chwilę zamącona, gdyż Ktoś czuwał i Ktoś zadziałał.
Słowo Boże ewangelii św. Jana prowadzi nas dzisiaj na wesele. Ma ono miejsce na początku działalności publicznej Jezusa. W Kanie zbiega się trop biblijny pierwszego czytania z księgi Izajasza, bowiem Matka Pana obecna w Kanie na weselu, jest Córą Syjonu, Niewiastą, Oblubienicą Ducha Świętego, która trwa przy ludzie Bożym. Jest przedstawicielką ludu Bożego, a równocześnie jego szczególną przewodniczką. Opowiadanie o cudzie w Kanie Galilejskiej ukazuje Maryję jako osobę dyskretną i spostrzegawczą. Równocześnie czujność Maryi nie pozostaje bierna, ale z macierzyńskiego serca płynie impuls miłości do Syna. Jakby Mu przekazywała: „Teraz, Jezusie, nadeszła chwila, w której możesz zacząć ratować ludzi”.
Słowa listu św. Pawła do Koryntian o darach Ducha Świętego również kierują nas do Kany Galilejskiej. Tam bowiem radość biesiadujących jest wyrazem jakiegoś wielkiego dobra wspólnego. Każdy jest powołany przez Ducha Świętego, aby czynić dobro dla innych. Zapisał Apostoł: „Wszystkim (…) objawia się Duch dla wspólnego dobra”. Maryja jest Oblubienicą Ducha Świętego, która bystrymi oczami, spokojnie i czujnie wychwytuje ludzki niepokój na weselu, gdy nagle okazało się, że brakuje wina. Maryja chce uratować dobro wspólne, jakim jest dobre imię nowo zaślubionych przed Bogiem mężczyzny i kobiety. Jeśli deficyt wina na weselu zostanie ujawniony, małżonkowie będą obśmiewani przez kilka pokoleń. Trzeba temu zaradzić.
Ewangelia św. Jana jest bardzo symboliczna. Pragnę zwrócić uwagę na dwa zwroty; Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Trzeci dzień w Ewangelii jest dniem zmartwychwstania Pana. W pierwszym rozdziale Apostoł relacjonował cztery poprzednie dni spotkań Jezusa z uczniami, teraz jesteśmy niejako w szóstym dniu, w dniu, w którym w porządku świata został stworzony człowiek, uczyniony dla dnia siódmego, czyli radości odpoczywania z Bogiem. Obecność Jezusa jest tym przejściem od szóstego do siódmego dnia. Jezus rozpoczyna działalność zbawczą, jest niebem otwartym na ziemię. Jego przyjście odnawia przymierze z Bogiem, a my przeżywamy radość spotkania z Oblubieńcem.
Drugi zwrot wychodzi z ust Maryi: „Nie mają już wina”. Słowa Matki do Syna. Proste stwierdzenie, które jest także oczekiwaniem. Na godach między Bogiem a człowiekiem brakuje wina – napoju szczęścia – już od początku, gdy praojciec Adam złamał przymierze. Maria wraz z Janem Chrzcicielem reprezentuje Izraela wzdychającego za nowym sercem. Wino jest obrazem miłości Stwórcy i stworzenia, która dokonuje się w świętowaniu dnia siódmego.
Czego mogę się uczyć z wesela w Kanie? Dyskrecji i trafności słowa Maryi. Z uwagi na Jej bystre oczy warto zapraszać Maryję do naszych małych wspólnot.