Na plaży wzdłuż morza wędruje młoda matka ze swoim synkiem. Dziecko stawia jej pytanie: -Mamo, miałaś kiedyś jakieś marzenie? Matka zatrzymuje się, patrzy na niego, uśmiecha się i odpowiada: – Tak. Stoi teraz obok mnie i zadaje pytanie…
+Veni Sancte Spiritus! Zesłanie Ducha Świętego 2021 23 maja 2021
Dz 2,1-11; Ps 104; Ga 5,16-25; J 15,26-27; 16,12-15
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Przeżywamy dzisiaj uroczystość Zesłania Ducha Świętego. On niejako spełnia marzenie Ojca i Jezusa, abyśmy mogli być nowym ludem Bożym, abyśmy mogli narodzić się na nowo wolni od grzechu. Jest spełnieniem pragnienia Jezusa, abyśmy byli jedno. Jezus nazwał Go Pocieszycielem, Duchem prawdy, który od Ojca pochodzi. To bardzo ważne imiona Ducha Świętego. On przychodzi do uczniów Chrystusa, aby nieść światło i ulgę, aby przekazać ich sercom pokój, a czyni to z delikatnością matki wobec niemowlęcia. Jest Duch Święty miłością Ojca i Syna, która urzeczywistnia życie łaską nadprzyrodzoną. Ponieważ jest Duchem trudno nam Go pojąć. A jednak potrafimy z pomocą porównań uchwycić chociaż trochę kim jest i co czyni w naszym życiu nadprzyrodzonym.
Św. Hilary nazywa Ducha Świętego darem, gdy mówi: „W słowach Jezusa wiele zostało powiedziane, abyśmy zrozumieli zamiary Tego, który zesłał nam Dar, oraz naturę i sposób istnienia Daru (…) Przyjmujemy Go więc, aby poznać Boga (…) Na nic zdadzą się oczy, gdy minął dzień, a nie ma światła; nie ma pożytku ze słuchu, gdy do uszu nie dociera żaden dźwięk ani głos (…) podobnie i umysł ludzki, chociaż jest zdolny do poznania Boga, nie otrzyma potrzebnego do tego światła wiedzy, jeśli dzięki wierze nie przyjmie Ducha Świętego”(O Trójcy Świętej).
Gdy staję do modlitwy, gdy wyciszam emocje, wznoszę moje myśli ku Bożej obecności, staram się uporządkować w swoim wnętrzu to, co pragnę Bogu powiedzieć, gdy milknę, aby nic nie mówiąc z Bogiem być, gdy słucham wewnętrznego głosu serca, to wierzę, że wszystko to jest możliwe dlatego, że działa we mnie Duch Święty. Jeśli chcę naprawdę się modlić, szukam ciszy, miejsca, czasu to Duch Święty uzdalnia mnie do spotkania z Bogiem. Bowiem to Duch Święty mnie prowadzi i animuje moją modlitwę. Jeśli nie żyję na co dzień modlitwą, jeśli się nie otwieram na tchnienie Ducha Świętego, na życie łaską do której mnie uzdalnia przez swoje dary, wtedy mogę tracić wiarę, nadzieję i miłość. Istnieje niebezpieczeństwo, że Kościół prowadzony przez Ducha będę postrzegał jako pewną ludzką organizację, strukturę nie pozbawioną błędów, także gorszących grzechów popełnianych przez konkretnych ludzi, jakby to było coś zewnętrznego i obcego mi. Jeśli będę żył modlitwą i sakramentami, moje widzenie Kościoła będzie inne, mniej krytyczne, bardziej wdzięczne, bo będę wiedział, że Kościół to przede wszystkim nadprzyrodzona wspólnota z Bogiem i ludźmi. To moja wspólnota.
Św. Bazyli użyje prostego obrazu, aby uchwycić nadprzyrodzone działanie Ducha Świętego: „Promień słońca udziela każdemu swego blasku i każdy nim się cieszy, jak gdyby do niego tylko należał, a przecież oświeca równocześnie ziemię i morze (…). Tak też i Duch Święty jest obecny w każdym, kto jest zdolny Go przyjąć, tak jak gdyby tylko o niego samego chodziło, a pozostając niezmienny, każdemu daje łaskę jemu potrzebną. Wszystkim też, którym się udziela, daje się w pełni, na ile tylko pozwala im ich ograniczona natura”(O Duchu Świętym). Od uległości wobec natchnień serca zaczyna się spotkanie z Duchem Świętym.
Jestem komórką Jezusowego Kościoła, potrzebuję tkanki, jaką jest wspólnota. Apostołowie tak czuwali na modlitwie, rozgrzewali się obietnicą słów Jezusa, że kiedy Duch Święty zstąpił na nich wyszli i pełni mocy dzielili się swoją wiarą z innymi. Byli wsłuchani w Ducha, który – wedle słów Chrystusa – nie mówi od siebie, ale mówi wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmia rzeczy przyszłe ( J 16, 13). Duch święty zstąpił na Apostołów nie jako chwilowy przeciąg, który w końcu przyczyni się do trzaśnięcia drzwi. Od dwóch tysięcy lat trwa to Jego zstępowanie.
Trzeba nam ciągłego nawrócenia, ewangelicznej krytyki tego, co zewnętrzne w Kościele, ale jeszcze bardziej potrzeba nam żywej osobistej modlitwy i postu, aby dostrzec tchnienie Ducha Pocieszyciela, by nie ulec zniechęceniu. Jestem odpowiedzialny za Kościół. Bo to jest moja tkanka wspólnego, nadprzyrodzonego życia z Chrystusem. To jest moje uczestnictwo w dawaniu świadectwa. Nie bójmy się zdawać egzaminów z miłości do Jezusa w naszym Kościele.