To był tak ważny dzień, że zapamiętali godzinę. Nie wiadomo, czy to wtorek albo środa, ale jedno jest pewne – była godzina dziesiąta. Właśnie wtedy Jan Chrzciciel pokazał Janowi ewangeliście Jezusa. Niedługo potem Andrzej pokazał Jezusa swemu bratu Szymonowi. To był ich pierwszy dzień życia z Barankiem Bożym.
+Veni Sancte Spiritus! 2 nd zw. B 17 stycznia 2021
J 1,35-42
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata. Tak mierzymy upływający czas naszego życia. Samo przemijanie pozostaje bez znaczenia, o ile nie wiemy dokąd zmierzamy i jak mamy przeżywać naszą drogę. Ktoś powiedział, że nieważne ile jest lat w twoim życiu, ważne ile jest życia w twoich latach. Gdy św. Jan Chrzciciel wskazuje swoim uczniom Jezusa mówiąc Oto Baranek Boży, przekazuje swoich duchowych synów nowemu Rabbiemu, Nauczycielowi, który da im zdecydowanie więcej niż wyższe, specjalistyczne studia z duchowości. Zawsze podziwiam ten moment męskości Jana Chrzciciela, kiedy oddaje to, co było jego skarbem – relację z uczniami. Urzeka mnie ta poniekąd chłodna dojrzałość, tak krótka, a konkretna. Jan nie ubarwia, nie osładza Jezusa. Przecież mógłby schlebiać Mesjaszowi, wypowiadając, że to prawdziwy Syn Boży (choć tego nie rozumiecie), to Najważniejszy Człowiek świata, bo na Jego podobieństwo zostaliśmy stworzeni, to wcielona miłość Boża. Nic takiego. Chrzciciel mówi o Jezusie jednoznacznie to jest Baranek od Boga. To jest Ten, który umrze niewinnie i bez kwiku, czyli tak jak w zwyczaju mają baranki. Umrze za nasze grzechy, w Ofierze przelewając świętą Krew, abyśmy mogli dojść do radosnej wieczności. Jan nie jojczy, zostańcie ze mną, jeszcze nie jesteście gotowi… Jan przekazuje swój skarb Jezusowi.
Przypomina się krótka opowieść o dziewczynie i jej ojcu; otóż, pewna dojrzała już dziewczyna zapytała swego ojca, czy on kiedykolwiek zapłakał w jej obecności, bo sobie tego nie przypominała. Ojciec zadumał się i powiedział, że kiedyś jeden raz mu się to zdarzyło.
Miałaś wtedy trzy lata. Chciałem zobaczyć, jaką w swoim życiu pójdziesz drogą. Położyłem przed tobą pióro, zabawkę i pieniądze. Jeślibyś wybrała pióro znaczyłoby to, że będziesz się pilnie uczyć; jeślibyś wybrała pieniądze znaczyłoby, że będziesz inwestować w pomnażanie majątku, a jeślibyś wybrała zabawkę, oznaczałoby to, że będziesz się tylko chciała bawić. Pamiętam, że patrzyłem ciekawie, ale i z niepokojem, co wybierzesz…Ty się wpatrywałaś w te rzeczy. Pamiętam, że wstrzymałem oddech, kiedy wstałaś, aby wybrać. A ty minęłaś te rzeczy i przytuliłaś się do mnie.
Czego szukacie? Takie pierwsze słowa słyszą od Jezusa uczniowie Jana, który właśnie wskazał im Baranka Bożego. Nauczycielu, gdzie mieszkasz? Odpowiadają. Dotąd mieli swój dom przy Janie. Przez słowo „dom” nie należy rozumieć tutaj drewnianego czy kamiennego miejsca noclegu. DOM oznacza korzenie, źródło, pochodzenie czyli fundament życia. Oznacza matkę i ojca, którzy siłą serca i ciała oddają siebie, by rozwijać nowe życie. Dla uczniów Jana oznacza przede wszystkim bezpieczną wspólnotę Nauczyciela i uczniów, gdzie poznają Boga i ludzi; braterską jedność w doskonaleniu życia modlitwy, umartwienia i pracy. Trzeba sobie uświadomić, że DOM to jest nasze pierwsze ludzkie doświadczenie, które rzutuje w zasadzie na całość naszych pojęć i wartości. Dom jest naszym bezpiecznym lub boleśnie lękowym środowiskiem życia. Dom Ojca niebieskiego ma być naszym ostatnim, docelowym przystankiem. Kiedy Jezus stawia nowo poznanym uczniom Jana pytanie o cel ich poszukiwań, chce, aby sami głośno powiedzieli, aby się publicznie określili, gdzie chcą dojść. Odtąd życie z Nim będzie jedynie uczeniem się jak przebyć tę drogę skutecznie, czyli dojść do Domu Ojca.
Czego szukam? Pióra? Pieniędzy? Zabawek? A może drugiego człowieka, którego chcę nabyć jak luksusowy towar i mieć go za życiowe bawidełko?
Czy naprawdę chcesz naśladować Baranka Bożego wybierając Ofiarę i Krew?
Czego szukacie?
Przytulenie się do Taty – najlepsze, co może być.