Ani twarz ani sylwetka pasterza nie miały znaczenia dla owiec. Tym, co znały był jego głos – donośny, wyraźny – ku niemu się garnęły zapewne tłocząc się w stadzie, bo ten głos zwiastował bezpieczne miejsce wypasu i powrotu na spoczynek.
+Veni Sancte Spiritus! 4 nd wielkanocna 12 maja 2019
J 10, 27-30
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Rzadko który Żyd nie posiadał swojego stadka owiec czy kóz. Jeśli Jezus posługuje się obrazem pasterza i owiec czyni to ze względu na powszechność pasterstwa w Palestynie za Jego czasów. Można sobie wyobrazić, wieczorne zganianie i poranne wyprowadzanie owiec z zagród pasterskich. Na noc owce były zaganiane do zagrody, które w górskich okolicach mieściły się nierzadko w pieczarach. Przyprowadzano tam różne owce z różnych trzód. Jak rano znaleźć swoje owce? Co zrobić, aby z tłocznego stada wybrać te swoje, wychodzące w ogólnym rozgardiaszu na zewnątrz ogrodzenia? Pasterz stał i gwizdał albo śpiewał. Owce były przyzwyczajone do jego głosu, strzygły uszami, kierowały się w jego stronę przy wychodzeniu. Nie musiały pamiętać twarzy, nie miał znaczenia jego wzrost czy zapach. Liczył się głos pasterze.
Zbawiciel mówi nam dzisiaj o swej posłudze pasterskiej: wskazuje, że jest tym, który prowadzi na bezpieczne miejsce posiłku. Nie wyprzedza jeszcze sytuacji i nie nadmienia, że sam stanie się pokarmem na życie wieczne, choć zaznacza, że On taki pokarm daje. Na tym etapie wtajemniczenia wiary akcentuje potrzebę zaufania przewodnikowi w zgromadzeniu ludzi wierzących. Moje owce słuchają mego głosu. Ja znam je i idą one za mną. Są takie osoby, których twarzy nie znamy, ale jesteśmy przyzwyczajeni do ich ciepłego, melodyjnego głosu. Spikerzy radiowi czy telewizyjni przyczyniają się do właściwego odbioru tego, co słyszymy. Ileż więcej Jezus, który mówi, jaki obrać kierunek wyborów zgodnych z wolą Ojca!
Minęła właśnie 1040 rocznica męczeńskiej śmierci bp krakowskiego Stanisława. W 979 roku został zabity z rozkazu króla Bolesława zwanego Śmiałym. Ledwie siedem lat pełnił posługę biskupa. Naraził się władcy, gdy napomniał go do życia wedle prawa Bożego. Niektórzy usiłowali Stanisława uczynić zdrajcą. Chrześcijański kult praojca narodu, cuda i żywa wiara ludu obroniła jego dobre imię w historii Polski. Jego głos wybrzmiał w czasie próby, gdy trzeba było napomnieć. Spełnił swoje zadanie, choć kosztowało go to życie. Napisał o naszym Świętym papież Pius XII: Ta niegodziwa zbrodnia wstrząsnęła sumieniami wiernych, a oburzenie ludu było tak wielkie, że jak podaje tradycja, jej sprawca musiał opuścić królestwo i udać się na wygnanie. Znamienny to dowód wielkiej miłości i czci, jaką wasi ojcowie żywili względem swego biskupa (Z Listu apostolskiego papieża Piusa XII do Prymasa i Biskupów Polski w 700-lecie kanonizacji św. Stanisława).
Kto słucha głosu Dobrego Pasterza Jezusa, ten dojdzie do Ojca niebieskiego. Droga wiedzie przez własne serce. Często zawiłości własnego serca najbardziej potrzebują słowa Dobrego Pasterza, aby je wyprostować. Droga wskazywana jest słowami ewangelii głoszonej przez Pasterzy Kościoła. Ale dla niejednego kapłana, a nawet biskupa droga do serc wiernych najpierw prowadzi przez fizyczny, czasem zabłocony szlak. Taką trasę pokonuje pewien biskup z Kostaryki, Javier Gerard Roman Arias, aby prawie co niedziela dotrzeć do kaplic wiosek swojej diecezji. Niesie im żywność i sprzęty liturgiczne. Dziękujemy dziś Jezusowi Dobremu Pasterzowi, iż prowadzi nas na pastwiska prawdy i sprawiedliwości, pokoju i mądrości. Dziękujemy, że nas nie opuszcza.
Warto dzisiaj pomyśleć, który z kapłanów Jezusa wpisał się szczególnie w moje życie pokazując słowem i czynem drogę do nieba.