Jej świat jakby zatrzymał się w miejscu, mimo że od śmierci Nauczyciela minęło kilkadziesiąt godzin. Trochę po omacku, nieśmiało i bez określonego celu wędrowała Maria Magdalena do grobu. Co spodziewała się zobaczyć? Czego oczekiwała?
+Veni Sancte Spiritus! Zmartwychwstanie Pańskie 2019
21 kwietnia 2019
J 20,1-9
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Cmentarny spokój nie musi oznaczać zaniku wszelkiego życia. Ponad grobami zostają ci, którzy ziemi i skale powierzyli swych krewnych – poważną część swojego świata. Martwych już nie boli, żywi emocjonalnie krwawią przerwaną relacją. Gdy jeszcze śmierć przychodzi o zwykłej, starczej porze rozdarcie relacji nie boli tak bardzo, ale kiedy zjawia się nieoczekiwanie albo gasi życie osoby dobrej i mądrej, trudno sobie poradzić.
Jerozolima. Niedziela po ukrzyżowaniu i pogrzebie Jezusa z Nazaretu. Tam właśnie kilkanaście osób usiłuje sobie poradzić z emocjami po okrutnej kaźni na Galilejczyku, dokonanej na rozkaz Piłata. Dzisiejsza ewangelia obrazuje jak Bóg opatrzył rany serca kilku z tych osób. Jeśli uznać, że ruch jest miarą życia to w nich jest życie. Ale do pełni życia potrzeba sensu, którego w nich brak. W ewangelii właśnie odczytanej znalazło się kilka zwrotów ruchu: Maria udała się, Piotr i Jan biegli przybyli, nachylali się. Tak jakby bezruch śmierci i cmentarza można było równoważyć dynamiką ludzkich działań. Darmo biegi, pospieszna wędrówka, pochylanie się. Nie od tego zależy rzeczywista zmiana i spełnienie. Nieco zagubieni, strasznie duchowo obolali miotają się, nie mając pomysłu co zrobić ze sobą, jak się teraz w życiu odnaleźć. I najważniejsze: dokąd iść, gdy Ten, za którym wędrowali ostatnie lata, leży w grobie?
Poranek przynosi zmianę. Grób jest pusty. Maria Magdalena oznajmia Piotrowi i Uczniowi, którego Jezus miłował, że ciała Jezusa nie ma w skalnej grocie. Pozostały chusty. Poranek łomocze niepokojem w sercu przerażonej Marii, Jej usta nie kryją lęku i wzruszenia, gdy mówi Apostołom Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. Piotr i Jan pośpiesznie przybyli do grobu. Kobieta nie kłamała, ani nie oszalała. Ciała Jezusa nie ma grobie. Czy Piotr uwierzył od razu? Nie wiadomo. Czy uwierzył Jan Ewangelista? Z całą pewnością. Gdy ujrzał i uwierzył. W oka mgnieniu stało się dla niego jasne, iż Jezus mówił prawdę, że powstanie z martwych. Dotarło przez oczy do głowy, że Jezus jest Synem Boga, a nie tylko Galilejczykiem. A zatem wszystko, co mówił i co zrobił miało swoje znaczenie i sens. Tak przychodzi ulga.
Pusty jest grób Jezusa, bo On pokonał śmierć i żyje. Ten, kto żyje nie potrzebuje grobu. Serce Jezusa bije na nowo. Na ileś godzin ustał fizyczne serce, nie działał ludzki narząd wewnętrzny, ale serce nieśmiertelnej duszy Chrystusa nie zostało zniszczone. Nigdy nie przestał kochać. Żyje i kocha. Pusty grób jest spełnieniem słów proroka Ezechiela: I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała (Ez 37, 26). Serce Chrystusa ostygło, ale nie skamieniało. Rozorane włócznią jest znakiem śmierci obfitującej łaską. Miłość się pozbierała. Nie doniosły o tym przekazy internetu, nie pojawiły się czerwone paski w telewizjach informacyjnych. A miłość udziela się, zwycięża po cichu.
Choćby świat skamieniał, choćby wszelka ludzka pycha chciała zapieczętować wejście grobu, Miłość Jezusa jest większa.