Lustro i rdza

 

Dusza człowieka powinna być czysta jak lustro odbijające promienie. Jeżeli lustro pokrywa rdza, nie można w nim zobaczyć ludzkiej twarzy. Tak samo jeśli w człowieku byłby grzech, nie może on widzieć Boga.

+Veni Sancte Spiritus! 5 nd WP rok C 7 kwietnia 2019

J 8,1-11

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Powyższe słowa napisał biskup Antiochii Syryjskiej, św. Teofil, który żył w II wieku po Chrystusie. Na swej ścieżce spotkał zmartwychwstałego Chrystusa w ludziach żywej wiary. Dzięki nim nauczył się rozróżniać, co znaczy grzech, a co czyste spojrzenie. W swoim piśmie Do Autolika prostymi obrazami przybliżał tajemnice wiary o bliskości Boga, o tym, jak Go dostrzegać:

Boga widzą ci, którzy Go potrafią widzieć, to znaczy ci, co mają otwarte oczy duszy. Chociaż bowiem wszyscy mają oczy, u niektórych są one zaćmione i dlatego nie mogą zobaczyć światła słonecznego. Z tego jednak, że ślepi nie widzą, nie wynika, iż słońce nie świeci, lecz że oni są dotknięci ślepotą. Tak i ty masz zaćmione oczy swojej duszy z powodu grzechów i złych czynów twoich.

Słowa zachwycają przejrzystością wywodu. Ujmują prostym przeniesieniem świata natury na świat duchowości. Wszystko jest takie proste. Prawda jest obiektywna czyli niezależna od ludzkiego poznania, bo przecież słońce świeci niezależnie, czy ktoś ma otwarte albo zdrowe oczy. Prawda jest czymś zdecydowanie więcej niż opinia. A sensem życia, ku któremu prawda prowadzi jest Bóg i Jego miłość. Starożytny tekst o widzeniu Boga i przeszkodzie grzechu tak bardzo odbiega od dzisiejszej trucizny życia społecznego jaką jest tzw. polityczna poprawność, czyli ideologiczne, medialne zamykanie ust wobec ludzkiego grzechu.

Uczeni w Piśmie i faryzeusze pozostawali politycznie poprawni wobec samych siebie. Uważali, że znajomość Tory czyli pięciu pierwszych ksiąg Pisma Świętego jest podstawą relacji z Bogiem. Drobiazgowe przestrzeganie przykazań ma być wyrazem ich wiary. Nadymali się swoją rzekomą świętością, a gardzili innymi. Od pewnego czasu jak sól w oko wpadł im Nazarejczyk Jezus, którego słuchało mnóstwo ludzi, a opowiadał niebywałe rzeczy o Bogu jako Ojcu czy o miłości nieprzyjaciół. Jakże przeto ucieszyli się, gdy pewną kobietę schwytali na cudzołóstwie i przyprowadzili przed Jezusa. Stawiając pytanie nie są zainteresowani Jego opinią, czy tym bardziej trudną prawdą o tej kobiecie. Chcą jedynie zastawić na Niego pułapkę: skompromitować tego Galilejczyka, a może nawet żądać dla niego kary. Kiedyś podpuszczał Go diabeł, teraz uczeni w Piśmie i faryzeusze.

Jezus nie podejmuje się osądu kobiety. Milczy. Wprowadza taktykę odsłaniania prawdy przez słowo pisane palcem na piasku. Żydzi domagają się jednak rozmowy, a Jezus domaga się remanentu ich wnętrza: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem. Oczy uczonych w Prawie i faryzeuszów śledzą ruchy dłoni Jezusa. Dostrzegają wyraźnie zapisane słowa. Na piasku leży lustro ich życia. Oczy Żydów zachodzą mgłą wątpliwości i zawstydzenia. Mężczyźni milczą, odchodzą jeden po drugim zaczynając od starszych. Nie ma już nikogo poza pohańbioną kobietą i Chrystusem. Tym nieznanym bliżej zapisem na piasku Jezus wygrał potyczkę z faryzeizmem. Co to takiego? Gra pozorów, iż niby idzie o prawdę i sprawiedliwość, gdy w rzeczywistości idzie o zniszczenie i Jezusa i kobiety. Ona żyje, choć obolała wstydem, lękiem i ciężarem grzechu. Pan mówi jej: Skoro zepsuci grzechem cię nie potępili, ja tym bardziej cię nie potępię. Żyj w wolności od grzechu.

Potrzebujemy lustra dla oglądu naszego serca. Św. Teofil z Antiochii poradzi nam: Jeżeli jednak chcesz, możesz zostać wyleczony. Powierz się Lekarzowi, a On nakłuje oczy twojej duszy i twego serca.

Dodaj komentarz