Woda w wino

Woda Jordanu towarzyszyła Chrystusowi w liturgii słowa Bożego poprzedniej niedzieli. Woda towarzyszy Chrystusowi również i dzisiaj, gdy oczami serca zasiadamy razem z Nim przy stołach wesela w Kanie Galilejskiej. O ile w Jordanie Chrystus Pan pokornie poddał się wodzie, która obmyła Go z pyłu wędrówki, o tyle w Kanie Jezus okazuje swoją Bożą władzę nad wodą.

+Veni Sancte Spiritus! 2 nd zw C 20 stycznia 2019

J 2,1-11

Bracia i siostry w Chrystusie!

Woda jest najprostszą cieczą. Wino jest napojem zabarwionym i smakowitym, które powstało wskutek procesów przemiany soków owocowych zachodzących w wodzie. Woda jest symbolem człowieczeństwa. Wino jest symbolem bóstwa. Gdy słuchamy ewangelii o weselu w Kanie Galilejskiej dostrzegamy obecność Jezusa pośród ludzkich spraw. Św. Jan Apostoł zaczyna opisywać życie dorosłe Jezusa nie od uzdrawiania chorych, ale od uświęcenia małżeństwa. Chrystus jest na godach, na świętowaniu przymierza małżeńskiego mężczyzny i kobiety. Dotąd przygotowywali się do ślubu przez przyglądanie się życiu swoich rodziców, przez wspólne rozmowy, pracę, spacery, modlitwy. Wyrastali przez lata w cieniu miłości ojca i matki na osoby samodzielne i odpowiedzialne. Przymierze małżeńskie stało się dla nich progiem, który przekroczyli przed Bogiem Stwórcą. On powiedział mężczyźnie: Daję ci tę oto moją ukochaną córkę, masz jej pomóc się zbawić na wieczność. Podobnie powiedział Bóg Stwórca kobiecie: Popatrz ten mężczyzna, którego kochasz jest moim darem dla ciebie, lecz masz też zadanie doprowadzić go do życia wiecznego. Dojrzałe człowieczeństwo czyli męskość i kobiecość jest wodą przejrzystą i zdrową. Małżeństwo ma być czynieniem wina z wody, ma być uświęceniem człowieczeństwa przez obecność Boga w miłości mężczyzny i kobiety.

Bywa woda, której nie da się przemienić w wino. Bywa człowieczeństwo, które wskutek błędów czy egoizmu, zamiast dojrzewać, karłowacieje. Wcale nierzadko spotkać dziś można osoby, które żyją ze sobą w grzechu niby mąż i żona, a nie są nawet narzeczonymi. Bez przygotowania emocji, umysłu i serca, bez rozwoju cnót moralnych – cierpliwości, wstrzemięźliwości, przebaczenia – usiłują potem przez ślub kościelny utrwalić swoje uczucie. Faktycznie utrwalają tylko wzajemny układ między dwoma egoistami. Na samym uczuciu życia małżeńskiego się nie zbuduje. Aby wznieść gmach domu konieczny jest fundament.

Wiele lat stanowili parę. Siedem lat mieszkali ze sobą bez ślubu. Małżeństwo sakramentalne zawarli w dostojnym, zabytkowym kościele naszego miasta. Wesele odbyło się w znakomitej restauracji, gości zebrało się liczne grono; wspaniałe jedzenie i napoje, świetna kapela i zabawa. Kiedy minęło czterdzieści pięć dni od ślubu nowy mąż oświadczył nowej żonie Już cie nie kocham, rozwodzimy się. Dzisiaj po tym małżeństwie nie ma już śladu. Niestety, ta skrótowo podana historia nieudanej relacji nie jest wymysłem księdza, ale dramatem konkretnych ludzi.

Gdy idę z wizytą duszpasterską otwierają mi drzwi także osoby żyjące w konkubinacie albo w cywilnym związku małżeńskim, bez przeszkód kościelnych do zawarcia sakramentu. Proszę księdza, ślub mamy wyznaczony na przyszły rok. Dlaczego chcecie tyle czasu żyć w grzechu, zamiast zaprosić Chrystusa do swojej miłości? Brakuje pieniędzy na wesele. Rozdzielcie ślub od wesela. Ślub weźcie w gronie kapłana i świadków. A wesele zrobicie dla rodziny i przyjaciół w rocznicę ślubu…

Woda mojego życia zamieni się w wino z pomocą Chrystusa, gdy będę zapraszał Go do mych spraw. Nawet, gdybym nie dostrzegał, że Bóg mnie powoli przemienia, jest w mym życiu darowana mi Matka Jezusa. Sługom w Kanie powiedziała Zróbcie cokolwiek wam [Jezus] powie. Bardzo dziękuję Bogu, że Matka Najświętsza nie ma ferii, gdyż Ona dyskretnie jest ze mną i w chwilach Kany i w chwilach Golgoty. Pytanie tylko:

Czy ja naprawdę słucham Jej Syna?

Dodaj komentarz