Słuchajcie mnie wszyscy i zrozumiejcie

O co chodziło Panu Bogu, gdy dał ludziom nakazy i zakazy? W ogóle, czemu ma służyć prawo? Starożytni filozofowie, nie odwołując się do Boga mówili na temat prawa różne rzeczy: Cyceron twierdził, że musimy być niewolnikami praw, abyśmy byli wolni. Seneka uważał, że niektórych postępków nie zabrania prawo, ale wstyd. Publiliusz Syrus uznawał, iż nawet tam, gdzie nie działa prawo, pozostaje jeszcze sumienie. Dlaczego prawo jest tak potrzebne?

+Veni Sancte Spiritus!

Pwt 4,1-2.6-8; Ps 15; Jk 1,17-27; Mk 7,1-8a.14-15.21-23     22 nd zw rok B 1 września 2024

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Kiedy sięgamy po dzisiejsze Słowo Boże odczytujemy, że wiodącą myślą jest posłuszeństwo nakazom Boga. Słowo od Stwórcy świata jest nie tylko wyrazem Bożej mądrości, czyli jak rozumieć świat; słowo tworzy drogę do Stwórcy poprzez nakazy. Prawo nie jest po to, by gnębić, odebrać wolność, poniżyć, podkreślić kto to panem, a kto niewolnikiem. Prawo jest po to, by strzec wartości danych ludziom. Jakich wartości? Szacunku, odpowiedzialności, przebaczenia. W każdym kraju, pod każdą szerokością geograficzną istnieją prawa czyli obowiązki i uprawnienia. W Starym Testamencie Żydzi otrzymali je po to,  aby były dla nich „mądrością i umiejętnością w oczach narodów” i aby inne narody mogły o nich powiedzieć: „Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny”. Prawo Boże jest troską Stworzyciela o zachowanie rozumności przez stworzenie.

Przez wieki Żydzi rozwinęli ustną interpretację Prawa Mojżeszowego. Przekazywali ją z pokolenia na pokolenie poprzez rabinów. Oni uważali, że ustny przekaz jest tak samo prawnie wiążący jak zapis w Torze, czyli Pięcioksięgu Mojżesza. Wikłali się coraz bardziej w szczegóły, rozbudowywali i piętrzyli nakazy i zakazy czyniąc wykonywanie prawa coraz bardziej uciążliwym. Nadmiar przepisów i reguł dość szybko przesłonił cel samego Prawa. U końca VI wieku po Chrystusie spisano ustne tradycje, nazywając to Miszną i komentarzem do niej zwanym Talmudem. W takim ustawieniu sprawy Bóg „zaginął” gdzieś ze swoją miłością. Dodawane ludzkie zakazy, nakazy, obwarowania, sankcje, groźby, bardzo wykrzywiły obraz Boga wyłaniający się pierwotnie z Jego ojcowskich wskazań. Prawniczy, a nie ojcowski (ciepły, choć wymagający) obraz Boga usztywnił Żydów. Wielu z nich popadło w formalizm tracąc dziecięcą i ufną więź z miłującym Ojcem. Sprawdzali czy poprawnie wypełnili nakazy i zakazy, faktycznie przestawili się na relację z prawem, a nie z Osobą Boga. Strach przed karą za brak poprawności wypędził poczucie bezpieczeństwa i przynależności do miłującego Ojca. Religijność stała się coraz bardziej powierzchowna, smutna, niespokojna.

Jezus mówi dzisiaj: „Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji”. Czy tradycja jest zła? Nie. Zbawiciel odrzuca te ludzkie nadinterpretacje, które są pozbawione odniesienia do miłości Boga, są wykorzenione z osobowej więzi, z relacji. Stają się formą dla formy, a nie motywacją do wynikających z miłosnej relacji wyborów i postaw. Jezus piętnuje postawę faryzejskiego legalizmu. Z pozornego miłośnika Boga, może nie do końca świadomie wielu faryzeuszy stało się miłośnikami prawa, gdyż obmytymi rękami chwytają naczynia miedziane, ale serca ich są zepsute pogardą, pychą, chciwością, a oczy pałają pożądaniem.

Prawo ma chronić życie i miłość. Od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Prawo ma służyć wartościom. Prawo Boże jest wypisanym w sercu nakazem miłości. Żaden niemiecki najemnik tego nie zmieni.

Dodaj komentarz