Opamiętał się i poszedł

 

Pewni rodzice urodzili dziewięcioro dzieci. Czworo, niestety, zmarło. Pozostało sześć córek, z których pięć po latach zostanie zakonnicami w tym cztery wstąpią do zakonu NMP z Góry Karmel. Żeby było ciekawiej, najmłodsza z córek umarła mając raptem 24 lata. Papież Pius XI kanonizował ją 28 lat później. Dzisiaj wypada jej liturgiczne wspomnienie. Święta przywitała się w niebie ze swoimi rodzicami. Oni zostali kanonizowani w roku 2015 przez papieża Franciszka jako pierwsze małżeństwo wyniesione do chwały ołtarzy równocześnie.

+Veni Sancte Spiritus! 26 nd zw A 1 października 2023 r.

Ez 18,25-28; Ps 25; Flp 2,1-11; Mt 21,28-32

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Święte dziecko świętych rodziców nazywa się Teresa od Dzieciątka Jezus, którą dla odróżnienia od hiszpańskiej mistyczki z XVI wieku św. Teresy z Avila nazwano „Małą” (nie wiązało się to ani ze wzrostem, ani z zasługami, które znane są jedynie Bogu, lecz z duchowością, którą Teresa nazwała małą drogą doskonałości). Rodzicami Teresy byli św. Ludwik i Zelia Martin, zegarmistrz i krawcowa z północnej Francji. Wielkość rodziców rozpoznaje się nie tylko po ich osobistej bliskości z Panem Bogiem, ale po dzieciach, które umieją dojrzale i odpowiedzialnie kochać Boga i ludzi. Bez najmniejszej wątpliwości, Ludwik i Zelia spełnili obietnice dane przy chrzcie swej córki Teresy, że zostanie po katolicku wychowana. To posłuszeństwo woli Boga podjęte przez Ludwika i Zelię w sposób absolutnie jednoznaczny stało się wzorem dla posłuszeństwa ich córek wobec głosu powołania do świętości na drodze życia konsekrowanego. Nie było w nich rozdwojenia. Nie było przymusu, rodzice nie odebrali dziewczynom wolności, te odkryły w Jezusie swego jedynego Oblubieńca. Zostały zakonnicami, karmelitankami.

Słowo Boże na dzisiejszą niedzielę pokazuje postawy rozdwojenia i przewrotności. Prorok Ezechiel wskazuje, że ludzke jego czasów mieli pretensje do Boga o istnienie grzechu. Podważali „sposób postępowania Pana” zarzucając mu niesłuszność. Chcieli zmienić pojęcie sprawiedliwości wyznaczonej przez Boga. Uznać, że to, co dotąd było niesprawiedliwe już teraz nie musi być za takie uważane. Ezechiel mówi jasno: „Jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu”(Ez 18, 27). Człowiek ma bowiem skłonności do przewrotności i mówienia, że śnieg jest czarny albo słońce świeci w nocy. Jednak Bóg nie spieszy się z rozliczaniem człowieka z jego kłamstwa, lenistwa i egoizmu. Daje mu czas na nawrócenie. Gdy zepsuty się nawróci, oznacza to ocalenie nawróconego na wieki.

Św. Paweł mówi o tym, aby nie karmić w sobie niezdrowego współzawodnictwa, ale podtrzymywać te same dążenia, tę samą miłość i wspólnego ducha, w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie (Flp 2, 4). Na przewrotność wpisaną w ludzką naturę odpowiedzią jest budowanie jedności i braterstwa.

Przypowieść o dwu synach wezwanych przez ojca do pracy w winnicy obrazuje dwa różne podejścia do posłuszeństwa. Jedno, „z automatu”, gdy syn bezmyślnie zachowuję formę: „Tak jest, ojcze”, ale robi całkiem co innego. Drugie, gdy syn asertywnie odrzuca ojcowski nakaz, ale gdy opadną jego emocje, dopuszcza namysł i podejmuje decyzję zgodną z wolą rodziciela. To piękny obraz pracy wewnętrznej człowieka, który charakterologiczne pewnie pasuje do choleryka. Ostatecznie wybiera „po Bożemu”.

Nikt od nas nie żąda takiego heroizmu w pełnieniu woli Boga jak św. Teresa. Klasztor był nie ogrzewany. Teresę nękał uciążliwy kaszel i duszność. Przełożona zlekceważyła jej stan. Nie oddano jej do infirmerii ani nie wezwano lekarza. Uczyniono to dopiero wtedy, kiedy stan był już beznadziejny. Jeszcze wówczas zastosowano wobec chorej takie środki jak stawianie baniek. Z poranionymi plecami i piersiami musiała iść do codziennych zajęć i pokut zakonnych, nawet do prania. Umarła 30 września 1897 roku. Weszła do nieba, bo kochała.

Dodaj komentarz