Rzecz dzieje się w Chicago, w latach 70 ub. wieku. On ateista, jego żona agnostyczka. Co to znaczy? On nie wierzy w istnienie Boga. Ona wierzy w istnienie Boga, ale nie wierzy, że można Boga poznać. On – dziennikarz – chce udowodnić swej żonie, że Boga nie ma. Dwa lata prowadzi swoiste dochodzenie, zbiera wiadomości o Bogu, o Jezusie. Po dwu latach, jest pewien, że dowodów na istnienie Boga jest znacznie więcej niż na Jego nieistnienie. Po co ta absurdalna gonitwa myśli? Czy to naprawdę poszukiwanie prawdy, czy chęć usprawiedliwienia swego stylu życia tak jakby Bóg nie istniał? Wiara w Boga jest Jego darem, udzielanym w wolności temu, kto szuka prawdy.
+Veni Sancte Spiritus! 3 nd WP 12 marca 2023
Wj 17,3-7; Ps 95; Rz 5,1-2.5-8; J 4,5-42
Bracia i Siostry!
Przez tysiąclecia Bóg wychowywał do wiary swój lud, który miał otrzymać tajemnicę Wcielenia. Jakieś 3800 lat temu Abram wyszedł z ziemi rodzinnej, gdzieś na przestrzeni dzisiejszej Iranu oraz Iraku, zawierzył Bogu, że stanie się ojcem wielu narodów. Abram uczynił to, mimo swej faktycznej niepłodności w małżeństwie z ukochaną Saraj. W sobie tj. w swojej głowie pokonał granicę widzialnego z niewidzialnym, rozumnego z mistycznym, materialnego z duchowym. Jego zawierzenie Bogu stało się krokiem ku życiu w świetle Bożego prowadzenia. Nie tak szybko Abraham stanie się fizycznym ojcem syna, Izaaka, gdy Sara pocznie i porodzi w swej starości. Zaufał, zawierzył, przyjął DAR Boga, jakim była wiara.
Dzisiejsze słowo Boże nigdzie nie mówi nam o Abrahamie i Sarze. Dlaczego zatem ten wątek? Ponieważ wiara Abrahama i Sary jest jak głęboka studnia, z której czerpiemy do dzisiaj. Abraham jest praojcem narodu żydowskiego. Bóg przyszedł na świat, który stworzył, aby nam o Sobie opowiedzieć zaczynając od Żydów. Narodu wybranego. Ciągłość słowa przekazywanego Żydom pokazuje jak często widzialne zwyciężało doraźnie to, co niewidzialne. Gdy Bóg wyprowadził swój Lud z ziemi egipskiej uczył go zawierzenia na pustyni. Im mniej wody, im niedogodniej, tym więcej szemrania, gniewu, sprzeciwu, złorzeczenia. Naród nie ufał, że Bóg znajdzie studnię, źródło, przestrzeń nawodnienia. Lud się buntował w Massa, co znaczy „pokusa, próba” i Meriba, co z kolei znaczy „kłótnia”. Trzeszczy zaufanie do Boga, który prowadzi. Okazuje się, że z ludzkimi pragnieniami nie można żartować. Bóg nas wyposażył w pragnienia życia, rozwoju, bezpieczeństwa, przynależności, wspólnoty i inne. Zaczynają się jednak od tych widzialnych wpisanych w podtrzymanie życia. Gorąc i suchość pustyni odbierają ludziom pamięć i zgodę na dalsze prowadzenie przez Boga. Nie pomni ocalenia od zemsty Egipcjan buntują się, bo liczy się tylko suche i gorące „dzisiaj”. A Pan chce, aby Izrael przestał być kapryśnym chłopakiem i stał się dojrzałym młodzieńcem, z którego za przeszło tysiąc lat narodzi się Jego Syn.
Św. Paweł pisze Rzymianom, że tą studnią, z której będą mogli czerpać bez końca będzie Jezus, bo dzięki Niemu uzyskaliśmy na podstawie wiary dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej (Rz 5, 1-2).
Studnia Jakuba to miejsce w Samarii, które Zbawiciel wykorzystuje, by pokazać nam jakie są w nas pragnienia. Bardzo cieszy mnie, że obok słowa „studnia” w ewangelii św. Jan kilkakrotnie użył słowa „dar” i czasownika „dać”. Dla mnie osobiście te słowa są podstawowe w języku chrześcijańskim. Ewangelia Jana jest księgą znaków. Apostoł, znacznie bardziej niż pozostali ewangeliści, stawia akcent na znaki, a nie same wydarzenia. „Daj mi pić!”, „Kto (…) będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki”, „Panie, daj mi tej wody, aby już nie pragnęła”. Ani się silę na analizę tego wspaniałego spotkania Jezusa z Samarytanką (można temu poświęcić całe rekolekcje). Misterium życia Żyda otwierającego dialog z kobietą (!) i to Samarytanką (!) pokazuje, że On jest DAREM. On buduje nić wiary, On może Wodą Łaski sycić nasze głody oddania, bezpieczeństwa, akceptacji, bliskości. Chcesz kochać i być kochany? A jesteś darem? Dla kogo?