Premier Winston Churchill dnia 13 maja 1940 roku, w inauguracyjnym przemówieniu przed Izbą Gmin wygłosił krótkie, ale znaczące przemówienie, w którym jedno szczególnie zdanie poruszyło ludzi: „Mogę wam obiecać tylko krew, znój, łzy i pot”. Takim sposobem zaczęły się najlepsze lata w politycznym życiu jednego z najwybitniejszych mężów stanu Wielkiej Brytanii.
+Veni Sancte Spiritus! 23 niedziela C 4 września 2022
Mdr 9,13-18; Ps 90; Flm 9b-17; Łk 14,25-33
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Co ten wstęp ma wspólnego z dzisiejszym słowem Bożym? Wbrew pozorom bardzo wiele, gdyż w centrum uwagi stawia postawę trudnej szczerości. Co bowiem sprawia, że tłum się rozprasza? W czym tkwi słabość wszystkich, choćby bardzo emocjonalnych demonstracji tłumu? W niewierności trudom, w odrzuceniu wyrzeczeń, w unikaniu ofiary. Można by jeszcze dodać, że tłum jest kompletnie bezrozumny, a jedyną jego mądrością są emocje. Wspólnym mianownikiem dla dzisiejszych czytań z pewnością może być ten, iż prawdziwa mądrość zwykle łączy się ofiarą.
Księga Mądrości ukazuje trudność zrozumienia świata. Zamiast ukazywać to, co zrozumiałe i jasne, Autor natchniony wskazuje ograniczenia ludzkiego rozumu. Roztropnie ostrzega przed zuchwałością ludzkiej pewności, gdy niektórzy mędrkowie uważają, że już wiedzą wszystko i znają odpowiedzi na wszystkie pytania. Z dużą dozą umiaru Autor pokazuje Ducha Świętego jako Tego, który daje mądrość z wysoka: (16) Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi, z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką – a któż wyśledzi to, co jest na niebie? (17) Któż poznał Twój zamysł, gdyś nie dał Mądrości, nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego? Bez Ducha Świętego ludzie nie rozumieją siebie samych i drugiego człowieka. Poznawanie jest trudem, któremu błogosławi Bóg.
Mądrość serca zdobywa się, gdy liczy się swoje dni. Kiedy szanuje się swój czas. Tak mówi nam psalm 90. Trudząc się przeżywamy swoją kruchość i doceniamy każdy dzień i każdą noc życia.
Onezym był niewolnikiem Filemona, który mu uciekł. Poznawszy Pawła Apostoła Onezym przyjął wiarę w Chrystusa, został ochrzczony. Paweł widział potrzebę wstawia za nim u chrześcijanina Filemona, aby Onezym mógł bezpiecznie wrócić do swego pana w sensie społecznym, ale swego brata w sensie chrześcijańskim, gdzie Panem dla obu jest Jezus Chrystus.
Ewangelia św. Łukasza przedstawia Jezusa ukazującego po raz kolejny trudną mądrość. Dlaczego trudną? Bo po raz kolejny paradoksalną. Kto chce kochać Jezusa ma kochać go więcej niż swoich najbliższych krewnych. Intrygujący jest zwrot Zbawiciela: „ (26) Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem”. Semityzm MIEĆ W NIENAWIŚCI oznacza w tym wypadku dosłownie: kochać mniej niż…. W tych słowach wyraża się hebrajska mentalność Jezusa. Według niej serce w sposób całkowity może być zwrócone tylko ku jednej osobie. Gdy w naszym życiu pojawia się Bóg objawiony w Jezusie, jest On ponad inne osoby. Ważne by wiedzieć, że nie jest nieludzki i zazdrosny, gdy domaga się dla siebie wyłączności w miłowaniu. Zbawiciel chce, aby Jego uczniowie miłowali Go bardziej niż swoich bliskich, także niż siebie samych. Jeśli ktoś jest obciążony sznurem cenniejszych relacji niż ta z Jezusem Zbawca mówi, że nie taki człowiek nie nadaje się do bycia uczniem. Jezus nie obraża, nie potępia, nie przekreśla, ale stwierdza czyjąś niemoc. Jezus pokazuje, że relacja z Nim nie dodatkiem, ale jest podstawowa. Kto chce uczynić z Boga tylko jedno z ogniw swoich relacjach, wraz Jego przyjaźnią straci pozostałe.
W starożytności czyli epoce ziemskiego życia Zbawiciela, pater familias – mężczyzna odgrywał zasadniczą rolę. Dzieci i majątek były jego własnością. Żona była mu podległa. Po śmierci ojca dzieci mogły uzyskać samodzielność i dobra materialne. Jezus nie podważa tego fundamentu rodziny, zmienia jednak Swoją pozycję – pater familie czyli właściciela, na Mistrza, który wymaga posłuszeństwa Słowu. Uczeń nie jest własnością. Chcesz być uczniem?