Niech pierwszy rzuci w nią kamień

 

Jaką barwę miały oczy Jezusa? Chodzi o kolor tęczówki; szare, niebieskie, brązowe, zielone? Dla historii zbawienia nie ma to znaczenia. Ewangelie nie podają opisu wyglądu Jezusa. Nie koncentrują się na Jego świętej Twarzy. Po co zatem stawiam takie pytanie? Aby uświadomić sobie i innym, że On był z krwi i ciała człowiekiem. Był mężczyzną. Jego oczy były czyste, niezależnie od koloru tęczówki. I jeśli przyprowadzili przed Niego kobietę dopiero co pochwyconą na cudzołóstwie to liczyli faryzeusze, że w oczach Pana zabłyśnie choć na moment błysk męskiego pożądania.

+Veni Sancte Spiritus! 5 nd WP C 3 kwietnia 2022

Iz 43,16-21; Ps 126; Flp 3,8-14; J 8,1-11

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Ewangelijna scena z kobietą cudzołożną, Jezusem i faryzeuszami przedstawia kilka sensów; na poziomie dosłowności obrazuje zwarcie między bezdusznym aplikowaniem prawa przez faryzeuszy a bezradną grzesznością upadłej kobiety. Na głębszym poziomie – nazwijmy go – dalekosiężnym, ukazuje wolę zniszczenia Jezusa przez nienawidzących go żydowskich pobożnisiów. Pułapka faryzeuszy jest kilkupiętrowa. Bez użycia miecza, ale przez moralną zagwozdkę. Przypuszczali, że rozchwieją Chrystusowe emocje, ale wiedzieli, że na tym spotkaniu z kobietą nie zakończą. Pogłówkowali faryzeusze wcześniej, jak zakleszczyć Chrystusa pytaniami. Kobieta świeżo złapana na grzechu cudzołóstwa to przecież osoba podlegająca prawu Bożemu, gdzie uczynek taki karany był śmierci. Tak nakazywał Mojżesz (Kpł 20,10), co wynikało z nadużyć przeciw powołaniu do świętości. Z drugiej strony, osądzenie kobiety przez Jezusa czyli wydanie jej na ukamienowanie sprzeciwiałoby się Rzymianom. Jedynym kompetentnym do oskarżenia i podjęcia wyroku był bowiem prokurator Judei, Piłat z Pontu. Kleszcze pytań faryzejskich są zatem takie: uniewinnisz cudzołożnicę (sprzeciwiając się prawu mojżeszowemu czyli bluźniąc) albo skażesz ją na śmierć (naruszając władzę rzymskiego prokuratora). Błyszczały faryzejskie oczy fałszywców.

Kolejny zamach na Jezusa spełzł na niczym. Zbawiciel był przygotowany przez modlitwę i zastosował strategię milczenia, która również wiele czerpie z modlitwy. Słowo Boże pokazuje, że Jezus spędził tamtej nocy czas na Górze Oliwnej, zapewne na słuchaniu Ojca, by o brzasku przyjść do świątyni. Modlił się Pan, wsłuchany w Ojca, w Świętym Duchu Pocieszycielu.

Modlitwa jest milczeniem przed Bogiem. Modlitwa jest czasem dla Ojca. Nie jest wielosłowiem wobec Pana (choć tak często błędnie ją tak realizujemy). Modlitwa dokonuje się w usiłowaniu zachowania ciszy serca, wyciszenia emocji, wyobraźni, pamięci, wspomnień. Bóg przemawia biciem naszego serca, powrotem słów dobrych ludzi, z odbytych już rozmów, smutkiem fałszywych słów usłyszanych od ludzi złych. Bóg porusza uczucia, skłania do rozumowania, wyciągania wniosków, apeluje do ludzkiej woli. On przemienia ludzkie serce, z zadufanego w dziecięce.

Jezus nie odpowiada na postawione pytanie faryzeuszy. Nachyla się i pisze palcem po ziemi. Zapada cisza. Kłopotliwe milczenie. Ale nie dla Jezusa. Z każdą minutą tężeje niepokój faryzeuszy. Jeden przez drugiego wychylają się, bo zobaczyć, co Zbawca zapisuje na ziemi. Wyobrażam sobie, że ich twarze nabierają najpierw głupiego wyrazu, a potem coraz bardziej są zawstydzone, zasmucone, gasną złośliwe ognie w ich oczach. Niejeden chce ukryć swoją twarz. Zaczyna mężczyzn ubywać, bo najstarsi uświadamiają sobie, że napis Jezusa na ziemi jest lustrem, które odbija grzechy ich sumienia. Im starsi tym bardziej świadomi, że grzechów przeciw czystości było niemało. A Jezus uwalnia ich od mechanizmu obronnego zwanego projekcją. Obrzydliwość swych grzechów przeciw czystości chcieli złożyć na upadłej kobiecie i zachwycić się swoją rzekomą świętością.

Nie wiem, jaką barwę tęczówki miały oczy naszego Zbawcy. Wiem, że te oczy były najczystsze, bo przebaczały i dawały pokój.

Dodaj komentarz