Minęło trochę czasu, ale żałoba naszej wspólnoty trwa. Dajemy sobie czas na płacz po stracie. Emocjonalna dziura uwiera i boli. Nagłe zniknięcie ze ścieżki naszego życia ks. Marka, naszego proboszcza jest po coś; nie jest po to, aby nam zrobić na złość. Zbieramy się w dniu Zmartwychwstania, bo każda niedziela upamiętnia powstanie z martwych naszego Pana i Zbawiciela. W Paschę Jezusa wpisana jest także pascha ks. Marka, pascha czyli PRZEJŚCIE na drugą stronę życia, tam gdzie jest pełnia radości w obliczu Boga w Trójcy Świętej Jedynego.
+Veni Sancte Spiritus!
2 Krl 4,42-44; Ps 145; Ef 4,1-6; J 6,1-15 17 nd zw rok B 28 lipca 2024
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Zbieramy się przy stole Słowa Bożego i stole eucharystycznej Ofiary, bo wierzymy że tutaj nam Bóg choć troszkę rozjaśni sens tego, co bardzo trudne do pojęcia. Jako ludzie Chrystusa szukamy pocieszenia w Jego słowie. A co to słowo dzisiejszej niedzieli nam mówi?
Przychodzimy, aby zaspokoić głód serca. Jezus potrafił zaspokoić także głód żołądka. Oba głody odczuwali ludzie w czasach proroka Eliasza, który potrafił mądrze rozdysponować dwadzieścia chlebów jęczmiennych i świeże zboże w worku. Umiał być tym, który w całości troszczy się o bliźnich – przede wszystkim potrzeby duchowe, ale – jak trzeba – także te fizyczne.
Można jak św. Paweł nazywać krótko i rzeczowo postawy, jakie powinny być podejmowane przez uczniów Jezusa, aby potrzeby ducha mogły być spełnione zgodnie z wolą Boga. Apostoł mówi: „abyście postępowali… z całą pokorą i cichością, z cierpliwością znosząc siebie nawzajem w miłości”.
My od blisko dwu tygodni zastanawiamy się jak się odnaleźć po śmierci Ks. Proboszcza jako wspólnota parafialna. Nie, nie zgłębiamy tego, co się stało, że umarł, bo to mogą opisać lekarze, a nie księża (choć ks. Paweł w umiejętny sposób łączy jedno i drugie i wiele nam wyjaśnił). Wszakże my chcemy ten dramat śmierci drogiego nam Kapłana przyjąć jako lekcję od Boga. Ośmielę się powiedzieć, że mimo szkolnych wakacji, my jako wspólnota parafialna pobieramy ewangeliczną lekcję miłości pt. Ks. Marek Hajdyła. Co przez to rozumiem? Wielu zaczyna sobie uświadamiać, jakie wartości nam nagle zniknęły, wraz z przejściem Ks. Proboszcza na drugą stronę życia. Jaka została w nas pusta przestrzeń? Czego odczuwamy deficyt?
Kiedy klęczałem przy trumnie Ks. Proboszcza i modliłem się, dotarło do mnie, że jestem mu winien wdzięczność. Za co? Za sześć lat wspólnego, braterskiego, duszpasterskiego życia w miejscu, które wpisane jest w moje dzieciństwo, a po latach w całkiem dorosłe życie. Takich postaw zasługujących na wdzięczność jest wiele; ograniczę się do trzech:
1) Jestem wdzięczny za wrażliwość na drugiego człowieka. Ks. Marek nie tylko dbał o spotkania w kancelarii czy zakrystii, o jakość tych spotkań. Dbał o ludzi mających różne zaliczone dramaty życiowe, a czasem ludzi, po prostu, życiowo niezaradnych. Nie chodzi o dyskretne wsparcie finansowe, które wydaje się najłatwiejsze. Chodzi o wysłuchanie, spojrzenie w oczy, poświęcenie swego czasu, dosłowne uściśnięcie ręki, czasem zrobienie kanapki.
2) Jestem wdzięczny za głębię przekazu wiary. To była prawdziwa uczta: Drogi Krzyżowe przygotowywane przez ks. Marka i ekipę artystów, z ciekawym tekstem, aranżacją, muzyką. Chodzi o podnoszenie piękna muzyki, jako szczebli drabiny, po których możemy iść w górę, by zobaczyć więcej. Przejawiało się to choćby w cyklu minikoncertów organowych pt. Co jest grane? A w życiu kapłańskim w ciekawych, przemodlonych homiliach i kazaniach. Pamiętacie o czym mówił, przy ostatnim IV ołtarzu na Boże Ciało? Mówił o problemie naszych czasów, jakim jest SAMOTNOŚĆ. Pokazywał potrzebę budowania relacji przede wszystkim z Jezusem, który został dla nas w Eucharystii, ale także z ludźmi, którzy wspólnotę eucharystyczną tworzą.
3) Jestem wdzięczny za budowanie wspólnoty; to o czym mówił, ks. Kard. Ryś w czasie homilii pogrzebowej; ks. Marek potrafił umacniać wspólnotę 9 księży, o różnych umiejętnościach, temperamentach, doświadczeniu, wieku. Nasze spotkania przy stole były zawsze wymianą dobra i ludzką afirmacją, wsparciem, zrozumieniem, czasem pełnym humoru. Nasze świętowanie imienin było zawsze celebracją jedności. „Znoszenie siebie nawzajem w miłości” nie było uciążliwym przymusem, ale radosnym cieszeniem się różnorodnością kapłanów, których pozbierał tutaj Chrystus.
Tydzień temu w swej homilii ks. Paweł zachęcił nas do odpowiedzi na cztery pytania w kontekście śmierci Ks. Proboszcza Marka i nasze odpowiedzialności za wspólnotę parafialną. Mam nadzieję, że te pytania zostały przez was podjęte i znalazły swoją odpowiedź.
Tylko Chrystus może zaspokoić nasz głód serca, czyli potrzebę akceptacji, zrozumienia, wsparcia, uszanowania. Przez ŚP. Ks. Marka Chrystus 14 lat tę potrzebę spełniał wobec was – parafian i tylu innych, którzy tutaj przybywali spoza naszej parafii.
Dzisiaj zachęcam, aby każdy z nas umiał się zatrzymać i pomyśleć o takim człowieku, takiej osobie, która zgubiła drogę do naszej świątyni. Być może to mąż, albo żona, syn albo córka, wnuczek lub wnuczka… Zachęcam, aby najpierw się za nie pomodlić, ofiarować swój piątkowy post, a potem postarać się zagaić rozmowę i opowiedzieć im, co dobrego ks. Marek wniósł w twoje życie; inaczej mówiąc: jak przez osobę ks. Marka Bóg objawił Ci swoją miłość?
Serdecznie dziękuję za każde słowo. Odczuwam bardzo podobnie jako parafianka. Niech Pan wynagrodzi.+