W kościele w Bukowinie Tatrzańskiej stolik słowa Bożego, czyli ambonka jest zdobny drewnianą nastawą, rzeźbioną w kwietne zawijasy. Tuż pod górną, poziomą powierzchnią stolika znajduje się duże, wyrzeźbione wielkimi literami słowo „PRAWDA”. Uczestnicy nabożeństw wiedzą, że stąd płynie słowo Boże, czytane i przepowiadane ustami człowieka. To wiedzą. Następnie podejmują wysiłek wiary, że nawet jeśli zawiłości ludzkiego przekazu nie są w stanie oddać do końca Bożego zamysłu, Bóg nie kłamie.
+Veni Sancte Spiritus!
Ez 2,2-5; Ps 123; 2 Kor 12,7-10; Mk 6,1-6 14 nd zw rok B 7 lipca 2024
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Kłamstwem o nas jest stwierdzenie, że jesteśmy wspaniali. Nie jesteśmy. Nieprawdą o nas jest teza, że wszystko nam się będzie świetnie układało, gdy pójdziemy za Jezusem. To tak nie działa. Również wprowadzeniem w iluzję byłoby twierdzić, że żyjąc sakramentami świętymi i słowem Bożym możemy być na 100% pewni, że nie utracimy wiary i nie przegramy zbawienia wiecznego. Wyidealizowany obraz chrześcijaństwa nie ma wiele wspólnego z ewangelicznym realizmem. Dlatego tak cenna wydaje się dzisiejsza dawka słowa Bożego, bo zawiera spory ładunek odczarowania na fałszywe jakże często stwierdzenie: „Wszystko będzie dobrze” albo „Jakoś to będzie”. Prawda o nas i naszej wierze chrześcijańskiej jest ciekawa, ważniejsza od wszystkich opinii, ale niekoniecznie tak umalowana i pociągająca jakby się zdawało.
Sięgnijmy zatem po przygotowaną nam ucztę Bożego objawienia. Słowo proroka Ezechiela, wyznania św. Pawła i ewangelijny opis zachowania rodaków Jezusa łączy krótkie słowo „opór”. Przed czym? Przed kim? Nie jest to żaden „ruch oporu”, bo to zwykle naturalny przejaw wolnych narodów w walce z tyranią. Tamten opór jest pozytywny, bardzo potrzebny, chroni bowiem tożsamość ludów i uzdalnia do przetrwania. Niestety, opór o jakim mówi dzisiejsze przesłanie liturgii słowa dotyczy negatywnych reakcji na dobro obok nas. Nikt się nie spodziewa, że Ezechiel, jeden z Żydów nagle zostanie przez Boga wybrany i posłany do żydowskiego „ludu buntowników”, którzy straszą „bezczelnymi twarzami i zatwardziałymi sercami”. Prorok Ezechiel wie, że jest na straconej pozycji, bo spotka się z oporem i wrogością, gdy przypomni Żydom o prawie Bożym i złamaniu przymierza. Reakcje są najczęściej wrogie: Swój to swój, i jakże on może nam wypominać? Wedle Żydów, „swój” nie jest lepszy od nich i nie ma prawa im zwracać uwagi, do tego powołując się na Boga.
Św. Paweł wiedział czym jest opór w przyjmowaniu przez ludzi słowa głoszonego; dlatego wyznaje Koryntianom osobistą rzecz, iż Bóg dla poskromienia jego pychy zostawił mu „oścień dla ciała, aby go policzkował”. Nie wiemy czy chodzi o jakąś chorobę czy inną przykrą przypadłość, w każdym razie przyczynę osobistego upokorzenia dla Apostoła.
Nazaret był wioską, która liczyła najwyżej kilkuset mieszkańców. Bez znaczenia dla Palestyny. Dlatego można przypuszczać, że mnóstwo osób się osobiście znało. Wiedzieli o swoich sprawach pięknych i tych mniej pięknych i tych całkiem nieciekawych czy wręcz brzydkich. Jezus uchodził za syna Józefa Cieśli. Opór rodaków przed Jezusem powstał, gdy Ten, w synagodze powstał, by nauczać. Ziomkowie ze zdziwieniem przyjmują Jego mądrość. Niedługo później są nim zgorszeni. Jakby popełnił coś niewłaściwego! „Powątpiewali o nim” tłumaczone jest z greckiego słowa, które oznacza tyle, co „potknąć się o przeszkodę”. Zaszufladkowali Jezusa. Są teraz zgorszeni, że Cieśla z ich wioski miałby zapoczątkować Królestwo Boże! To ci zuchwalec! Traktują Go bez szacunku. Mimo to, Jezus w Nazarecie uzdrawia kilka osób.
Dlaczego tak trudno uwierzyć, że Bóg może być blisko, a ludzie żyjący prawem Boga są naprawdę normalni i wprowadzają w życie normy Królestwa Bożego? Kochając idziemy drobnymi krokami codzienności z Bogiem do nieba. Bóg uświęca nas w zwyczajności. Skąd bierze się w nas powątpiewanie o pokorze Boga?