Nie patyczkował się Jezus. Kiedy Apostołowie Go obudzili, wstał i powiedział do wzburzonej fali Jeziora Galilejskiego: „Stul pysk!”. Tłumacze Pisma Świętego ułagodzili przekład tego słowa na pozbawiony emocji zwrot: „Milcz, ucisz się!”. Ewangelista jednak mówił, że Jezus „gromi” jezioro swoim słowem. To słowo „gromić” używane było w opisach wyrzucania przez Jezusa złych duchów. Jezus Nazarejczyk egzorcyzmuje siły natury tą samą władzą, jaką wyzwala ludzi spod panowania upadłych aniołów.
+Veni Sancte Spiritus!
Hi 38,1.8-11; Ps 107; 2 Kor 5,14-17; Mk 4,35-41 12 nd zw rok B 23 czerwca 2024
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Jezioro Galilejskie nie zasługuje na przykre słowa. Woda sama w sobie niczemu nie jest winna. Ten akwen na północy Galilei, rozciąga się na długości dwudziestu jeden i szerokości trzynastu kilometrów. Leży między Wzgórzami Golan na północy i rejonem Galilei na południu. Właśnie stąd wypływa rzeka Jordan w kierunku Morza Martwego. Woda w jeziorze zawiera bogactwo ryb. Na wybrzeżu mieszka sporo osób utrzymujących się z rybołówstwa. Mimo to, wszyscy zdają sobie sprawę z grozy, jaką w jednej chwili może przynieść zmiana pogody nad wodami jeziora. Bez ostrzeżenia wiatr może zlecieć dolinami po stromych zboczach z otaczających jezioro wzgórz. Nawet doświadczeni rybacy mogą się wtedy przerazić. Nic więc dziwnego, że dla Żydów otchłań jeziora była symbolem śmierci, chaosu i zamieszkiwania złych mocy.
Dziwna była ta sytuacja, przedziwne okoliczności: łódź podnosi się i opada na wielkich falach, przy sporym szumie wichru, krzykach przerażonych Apostołów a Chrystus śpi. Ktoś może Mu zarzucić, że udawał, że wyczekiwał z zamkniętymi oczami na reakcję uczniów. Jednak św. Marek wyraźnie napisał, że „zbudzili Go”. Oni widzieli, że On śpi i nie udaje! Zbudzony, słyszy wyrzut uczniów, że niby nic Go nie obchodzą w zagrożeniu życia. Jezus nie komentuje tej cierpkiej uwagi, ale zwraca się wprost do rozszalałego wiatru i wody, by „stuliły swój pysk”. Zwraca się jak do bestii. Efekt jest natychmiastowy. Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
Pismo Święte pokazuje, że od zawsze człowiek zmaga się z bólem i lekiem. Hiob miał swój ból, tym trudniejszy, iż niezasłużony. To przecież dla nas takie trudne przyjąć, że cierpienie nie jest karą. W czasach Hioba to był niemal dogmat, że jeśli cierpisz to Bóg cię za coś karze. Nabroiłeś. A jeśli uchodzisz za sprawiedliwego i dobrego jak Hiob, to pewnie musisz być szczególnym obłudnikiem, który tylko znakomicie ukrywa swoją nieuczciwość. Bóg dzisiaj pociesza Hioba i potwierdza, że jest władcą nad morzem i chmurami, ustala ich granice działania. Bóg nie nadyma się swoją władzą, ale pokazuje, że nie dialoguje, a rządzi przyrodą. Jedynym, z którym dialoguje jest człowiek – Hiob.
Pismo Święte słowami św. Pawła kieruje nas na miłość Chrystusa. Od zmartwychwstania i zesłania Ducha Świętego miłość konkretna i zbawcza ma twarz Jezusa z Nazaretu. Nie chodzi o fizyczną twarz, ale Osobę Zbawiciela – Jego ciało i duszę – którego służebne życie i ofiarna śmierć oczyszcza słowo „miłość” z wszystkich naleciałości egoizmu. Kto kocha Jezusa, ten stara się kochać jak Jezus. Wszystkie inne działania bez miłości ewangelicznej są przelewaniem z pustego w próżne.
W dzisiejszym świecie słowo i obraz bardzo zostały zniszczone. Mamy coraz mniej zaufania do mediów operujących nie tylko słowem, ale i obrazem. Dlatego tak istotny jest osobisty kontakt ze słowem Bożym, które strzeżone przez Kościół, chronione jest przed manipulacją i nadużyciami.
Każdy z nas miał albo ma w sobie taką historię, że może stwierdzić: Tak, jestem uczniem Jezusa i dokładnie czuję się jakbym znajdował się tej w targanej wichurą łodzi na Jeziorze Galilejskim. Moje życie się prawie przewraca wskutek naporu przykrości i bólu. Boję się o jutro, o siebie, o bliskich, o Polskę, o rodzinę, o małżeństwa, o kapłanów, o przyjaciół, o zapaść kulturową, edukacyjną, o niszczenie szkolnego przekazu historii, o zapaść gospodarczą… Czy Ty naprawdę śpisz Panie Jezu?
A Chrystus w kruchości Najświętszego Sakramentu milczeniem wyraża swoje: „JESTEM”…