Astronomowie twierdzą, że gołym okiem można, przy sprzyjających warunkach pogodowych, dostrzec około 3-4 tysiące gwiazd, dokładna ich liczba zależy od czasu i miejsca obserwacji. Kilkaset widocznych na niebie gwiazd wyróżnia się blaskiem. Układają się one w charakterystyczne konfiguracje, określane mianem gwiazdozbiorów albo konstelacji(Wikipedia).
Co sprawiło, że Mędrcy ze Wschodu nie tylko dostrzegli tę jedną jedyną gwiazdę, ale poszli za nią po trasie jej pozornego ruchu na niebie?
+Veni Sancte Spiritus! Mt 2,1-12
Objawienie Pańskie 2024
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Gwiazda na Wschodzie mogła być tzw. koniunkcją planet Jowisza i Saturna w gwiazdozbiorze Ryb, która miała miejsce w roku 7-6 przed narodzeniem Jezusa – uważanych dziś za rzeczywisty czas Jego narodzenia (Benedykt XVI. Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo. s. 127). Wtedy, wedle astronoma Jana Keplera, mogła to być tzw. supernowa, czyli bardzo odległa gwiazda, która na skutek eksplozji przez długi czas jasno świeci na nieboskłonie. Mogła być inna gwiazda. Nie to jednak jest najważniejsze, co usiłuje wytłumaczyć nauka. Gwiazda była znakiem. Przesłanie tego znaku ma znaczenie kluczowe. Może zabrzmi to trochę śmiesznie, ale ta gwiazda była znakiem drogowym. Swoim pozornym ruchem po konstelacji nieboskłonu gwiazda prowadziła Mędrców do Betlejem. Wyznaczała drogę do Kogoś niezwykłego i oczekiwanego. Była znakiem nad znakami, nie tylko dlatego, że świecąc z ciemnego kosmosu, kontrastując z czernią nieprzebytej otchłani okazała się skuteczną wskazówką prowadzącą do Betlejem. Również dlatego, iż dzięki jej ruchowi Mędrcy ze Wschodu znaleźli znak miłości Boga – Dzieciątko Jezus, Zbawiciela świata. Miłość ujrzana oczami.
O ile pierwszymi, którzy dotarli do Dzieciątka w betlejemskiej szopie byli prości pasterze, o tyle gwiazda betlejemska stała się kierunkowskazem dla Mędrców, ludzi wykształconych w zakresie obserwacji praw przyrody, astronomii i geografii, także biegłych w historii i księgach prorockich. Pasterze reagowali emocjami na znaki przyrody, Mędrcy pracowali szczególnie swoim umysłem – rozważali zapowiedzi, proroctwa i kojarzyli fakty wyciągając z nich bardzo istotne wnioski. Mędrcy uznali w Jezusie oczekiwanego wybawiciela narodów. Pochodzili z różnych stron ówczesnego świata, z różnych kultur i ras, ale łączyło ich właściwe ludziom poszukiwanie prawdy. Byli nie tylko wykształceni, ale też mądrzy. Odkryli gwiazdę jako znak prowadzący do miejsca, gdzie narodził się Syn Boży, wytęskniony Zbawiciel wszystkich ludów i narodów. Kiedy Go zobaczyli upadli na twarz wyrażając najwyższy rodzaj czci. Taką oddaje się jedynie Bogu. Wyznali tym samym wiarę, że w Nim, choć po ludzku, maleńkiej Dziecinie kryje się Bóg. Wróciwszy do swych krajów mieli rozpocząć dzieło przygotowania do ewangelizacji. Mieli zapowiadać, że w Izraelu narodził się oczekiwany Syn przedwiecznego Ojca, który przyniesie ludom wolność od śmierci wiecznej. Miłość przepowiadana ustami.
Co zatem łączyło prostych pasterzy z wykształconymi Mędrcami? Zdolność przyjęcia znaków, zdolność uwierzenia znakom. Dla pasterzy był to śpiew aniołów i głos archanioła. Dla Mędrców były to własne poszukiwania historyczne i astronomiczne, a potem zaufanie znakowi gwiazdy, co prowadziła do Betlejem. Wiarą wspartą rozumem odpowiedzieli na znaki i odnaleźli Dawcę życia nowego.
Złożyli trzy dary. Złoto wyrażało wiarę w królewską godność Dziecięcia. Kadziło znaczyło wiarę w boską Jego godność. Mirra zapowiadała, że to betlejemskie Dzieciątko, zostanie kiedyś poddane cierpieniu i śmierci, aby wybawić ludzi od wiecznego potępienia. Mirra miała być zielem namaszczenia zmarłego Pana. Mędrcy ofiarowali te znaki. Wiara bowiem dąży do ofiary, do dojrzałego daru, czyli takiego, który nas kosztuje, boli, gdy czujemy, że musieliśmy oddać coś, co było nam miłe, albo zrezygnować z czegoś dobrego, by dać to bliźniemu. Miłość spełniona dojrzałym darem.
Bł. Ks. Stefan Wyszyński, nim został Prymasem i kardynałem, przez krótki czas był w 1945 roku rektorem włocławskiego seminarium duchownego. Razem z klerykami całe seminarium chwilowo znalazło swe miejsce we wiosce Lubraniec. Kiedyś zupełnie zabrakło im chleba, bo władza nie patrzyła na nich przychylnie. Siostry zakonne pracujące w kuchni zwróciły się do ludzi z prośbą o chleb dla kleryków. W odpowiedzi Seminarium bardzo szybko otrzymało od różnych osób ponad 70 bochenków chleba.
Przyniosła też ogromny bochen mała dziewczynka. „Mama przysyła chleb”. Rektor jej powiedział: Podziękuj mamusi i powiedz, że mamy już ponad 70 chlebów to nam całkiem wystarczy. Dziewczynka zaczęła płakać. „Czemu płaczesz?” „A bo ksiądz od bogatych to wziął, a że my są biedni, to od nas ksiądz nie chce wziąć chleba!”. Wówczas ks. Wyszyński zaprowadził ją do spiżarni i pokazał zgromadzone zapasy. Dziewczynka szybko położyła chleb na stole i uciekła. Jak mówił Prymas: „Byłem bardzo przejęty i wzruszony. Żal mi było każdej łzy tego dziecka. A jednocześnie ujrzałem polską duszę…” Gościnność i poczucie solidarności były zawsze charakterystyczne dla polskiego wychowania (ks. A. Zwoliński. 1000 pomysłów na homilie. Kraków 2012 s. 37-38).
W dniu, w którym dziękujemy Bogu za postawę Mędrców ze Wschodu pamiętajmy o misjonarzach. Oni rozpoznawszy w Jezusie Zbawiciela i Pana rozjechali się na cztery świata strony, aby dzielić się Darem Zbawienia w Chrystusie. Dziękujmy za wiarę, która jest zdolnością czytania o Bogu przez znaki przyrody, jak również jest zdolnością obserwacji świata i używania rozumu oświeconego proroctwami. Dziękujmy za naszą rodaczkę, Dominikę Barbarę Szkatuła , misjonarkę w Peru na Ameryce Południowej.
Miłość w Dzieciątku Jezus pozwoliła się dzisiaj zobaczyć. Miłość w Dzieciątku Jezus pozwoliła dzisiaj ogłosić światu, że kocha wszystkie narody. Miłość w Dzieciątku Jezus przyjęła dary. A jaka jest moja odpowiedź na miłość objawioną w Dzieciątku?