„Kochaj Pana Jezusa, bardzo Go kochaj, ale z tego powodu jeszcze bardziej kochaj składanie siebie w ofierze. Miłość chce być gorzka. Miłość zapomina o wszystkim, wszystko przebacza, daje wszystko bez zastrzeżeń” Słowa powyższe miał wypowiedzieć św. Ojciec Pio.
+Veni Sancte Spiritus! 25 nd zw A 24 września 2023 r.
Iz 55,6-9; Ps 145; Flp 1,20c-24.27a; Mt 20,1-16a
Bracia i Siostry w Chrystusie!
W zasadzie na tym można by zakończyć. Wejść w głębię wywodu. Najpierw się wyciszyć i dać odpłynąć wszystkim niepotrzebnym emocjom. Wyciszyć rozhuśtaną łódkę wyobraźni targanej licznymi obrazami reklam. Spojrzeć na Krzyż. Inaczej: spojrzeć na Jezusa i moją do Niego miłość. Zobaczyć Krzyż. Zatrzymać się przy Krzyżu. Spojrzeć na obumarłe Ciało Nazarejczyka. Dać się przebić do głowy tym faktom, że On cierpiał, konał, wykrwawiał się dla mnie. Uświadomić sobie tę niepojętą decyzję Jezusa – zgodę na to, aby w okrutnej śmierci, bólu i poniżeniu wylać Swoją Krew Człowieka – Wcielonego Syna Bożego na odkupienie moich win.
„Kochaj składanie siebie w ofierze”. Wiedział, co pisze św. Ojciec Pio. Jemu dane było przeżywać krzyżowe cierpienie Jezusa w mistycznym darze stygmatów, które otrzymał będąc zaledwie trzydziestojednoletnim mężczyzną, zakonnikiem, bratem mniejszym kapucynem. Gdy dnia 18 września 1918 roku otrzymał stygmaty pięciu ran Pana Jezusa będą mu one towarzyszyły już do końca życia czyli pięćdziesiąt lat. Bóg znalazł jego prośbę, bowiem Ojciec Pio ofiarował Bogu swoje życie za zakończenie wojny światowej, którą potem świat zaczął liczyć jako tę pierwszą wojnę światową.
Bóg szuka człowieka. Człowiek niekoniecznie szuka Boga. Ateiści twierdzą, że Boga sobie człowiek wymyślił. Tymczasem inne całkiem jest myślenie biblijne niż myślenie ludzkie. Człowiek chciałby wszystko znać i rozumieć, posiadać i poukładać. Zachować kontrolę. Dzisiejsze czytania liturgiczne wskazują na tę odrębność w myśleniu Boga i człowieka. Izajasz mówi, by szukać Pana, gdy się pozwala znaleźć. Prorok zastrzega, że są pewnie okoliczności, gdy Bóg się nam „schowa” i nie będzie tak przystępny do odkrycia Jego miłującej bliskości jak teraz. Dlatego nie warto odkładać modlitw na „potem”. Jeżeli wiesz, że możesz teraz podnieść serce do Boga, nie zwlekaj. Byle jednak zachować pewne podstawowe wymogi: to Bóg mówi, ty słuchasz. Nam bowiem tak często wydaje się, że to my tworzymy modlitwę naszymi słowami. Nie. Duch Święty jest w nas sprawcą i chcenia i działania, zgodnie z Jego wolą (por. Flp 2,13). Toteż umiej modlić się tu i teraz wiedząc, że pozostajesz pod czułym wejrzeniem Boga. On, choć wydaje się daleki, pozostaje bliski, choć wydaje się srogi, w rzeczywistości jest czuły i łagodny. Przekonuje nas do tego dzisiejszy psalm 145: Pan jest łagodny i miłosierny, nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
W liście do Filipian św. Paweł zastanawia się, co będzie dla niego większą korzyścią: umrzeć i być z Chrystusem czy żyć, aby służyć innym. Apostoł pragnie, aby Chrystus w nim żył, w nim wzrastał. Nie znaczy to, że Paweł ma się stać Chrystusem, nigdy nie rozpłynie się jego osoba w Osobie Bożej Jezusa, naszego Brata w człowieczeństwie. Ale Apostoł pragnie być znakiem miłości Jezusa w Kościele, który nazywamy mistycznym Ciałem Pana.
Myśli Boga są inne niż człowieka. Dlatego też sprawiedliwość po ludzku jest inna niż sprawiedliwość wedle Boga. Pierwsi najęci robotnicy mają pretensje do Gospodarza, że płaci ostatnim tyle samo, co im, a przecież różni ich ilość pracy i włożonego wysiłku. Gospodarz, czyli Bóg mówi jasno: na co się umawialiśmy? Bóg wcale nie premiuje lenistwa, ale daje szansę także „robotnikom ostatniej zmiany” czyli takim, którzy nawracają się późno, może tuż przed śmiercią. Bardzo ważne, abyśmy będąc robotnikami w winnicy czyli uczestnikami życia, danego przez Boga nie zapominali kto jest właścicielem a kto robotnikiem. Bóg nikomu nie wyrządza krzywdy. Szuka tych, którzy zamiast kochać tracą czas o niczym. „Kochaj Jezusa, bardzo Go kochaj”.