Może są pośród nas osoby, które dzisiaj wiele kosztowało, aby się przełamać i przyjść na nasze święte Zgromadzenie Eucharystyczne. Może było tak, że idąc nawet tutaj lękałeś się czy nie będzie za gorąco? Albo czy nie zajmą ci miejsca? Albo czy po drodze nie spotka cię jakaś zaczepka ze strony innych ludzi? Albo czy się nie spóźnisz? Albo czy będzie odprawiał taki ksiądz, za którym nie przepadasz? Można by mnożyć pytania i wyłuskiwać swoje lęki. Jakże są małe w porównaniu z tymi, które dzisiaj ogłasza Jezus pokazując, że drugi człowiek często może być przyczyną lęku. O ile strach ma konkretny istniejący przedmiot np. widząc jadący pojazd boimy się zderzenia, o tyle lęk ma charakter ogólny i przybiera postać głębokiej obawy, takiej „na wszelki wypadek”. Jezus mówi: Nie bójcie się ludzi!
+Veni Sancte Spiritus! 12 nd zw A 25 czerwca 2023 r.
Jr 20, 10-13; Ps 69, Rz 5,12-15; Mt 10,26-33
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Wprawdzie Jezus mówi o jednym z najwyższych stopni zagrożenia, bo o lęku przed śmiercią, do której mogą się przyczynić inni ludzie, ale trzeba sobie zdać sprawę, co tak naprawdę kryje się za pojęciem lęku i jakie są jego przyczyny. Nim wsłuchamy się w odpowiedź słowa Bożego na nasze pytania spójrzmy, co mówi nam obraz świata. Ktoś uznał, że istnieje sześć największych lęków, które dręczą ludzi. Lękamy się biedy. Lękamy się starości. Lękamy się choroby. Lękamy się krytyki i opinii ze strony innych. Lękamy się śmierci. Ale najbardziej dotkliwym lękiem nie jest śmierć. Największym niepokojem, który targa człowiekiem jest lęk przed utratą miłości. Ten rodzaj lęku wyrządza zapewne więcej szkód ciału i duszy człowieka niż inne główne lęki. Człowiek reaguje zazdrością, gdy budzi się w nim przerażenie, że może utracić miłość drugiego człowieka. Wyróżniającymi się symptomami tego lęku są także kłótliwość i skłonność do uprawiania hazardu.
„Nie bójcie się ludzi!” Pierwsze czytanie pokazuje nam Jeremiasza. Prorok zostaje poddany biczowaniu ponieważ miał odwagę zapowiadać nieszczęście dla miasta, o ile ludzie się nie nawrócą. Jeremiasz żyje bez rodziny i przyjaciół. Żydzi są znudzeni jego snuciem czarnych scenariuszy, iż Jerozolima zostanie zburzona przez wojska babilońskich najeźdźców, którzy naprawdę oblegają miasto. Jeremiasz mówi przykre i trudne słowa, że trzeba wrócić do przymierza z Bogiem. Prorok walczy z konkretnym strachem o swoje życie, odrzucone, sponiewierane niesławą, zagrożone także fizyczną śmiercią. Prorok podejmując jakby cztery etapy walki w swoich sercu:
1) Prorok widzi bliskość Boga: „Pan jest przy mnie jako potężny Mocarz” Prorok widzi Boga zaangażowanego w jego walkę; zachowuje pokój serca, bo pamięta o tym, że lęk jest tylko produkcją jego myśli, a Bóg jest tym, który dał mu życie i podtrzymuje je silną ręką.
2) Jeremiasz widzi, że lęk jest próbą jego osoby: „Panie zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na nerki i serce”. Kiedy nadaje się lękowi znaczenie, strach może zniknąć.
3) Jeremiasz dzieli lęk z Bogiem: „Tobie powierzyłem swą sprawę”. oddaje Bogu swój lęk.
4) Prorok dziękuje Bogu: „Śpiewajcie Panu (….) Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców”. Jeremiasz dziękuje Bogu już teraz, bo jest pewien, że Bóg doprowadzi sprawę do szczęśliwego końca.
„Nie bójcie się ludzi!” W drugim czytaniu, św. Paweł zapewnia nas, że chrześcijanin nie musi się lękać wszechobecnego, zalewającego świat grzechu. Przez praojca Adama grzech i śmierć weszły do świata, a przez jednego Człowieka Jezusa Chrystusa, spłynęła na ludzi łaska i dar Boży.
„Nie bójcie się ludzi!” Tylko jednego powinniśmy się bać: grzechu, który może oddzielić nas od Bożej miłości i skazać na życie w piekle, czyli wiecznym egoizmie, całkowitym braku relacji , dokonanym z własnego wyboru: „Bójcie się Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle (Mt 10, 28). Jeśli nasze obyczaje są coraz bardziej bez Boga, nie zdziwmy się, że będziemy coraz bardziej wypierać Boga z naszego życia wiecznego. Czy w momencie sądu Pan znajdzie nas wiernymi Sobie?