Pan patrzy na serce

 

Boga widzą ci, którzy Go potrafią widzieć, to znaczy ci, co mają otwarte oczy duszy. Chociaż bowiem wszyscy mają oczy, u niektórych są one zaćmione i dlatego nie mogą zobaczyć światła słonecznego. Z tego jednak, że ślepi nie widzą, nie wynika, iż słońce nie świeci, lecz że oni są dotknięci ślepotą. Tak i ty masz zaćmione oczy swojej duszy z powodu grzechów i złych czynów twoich. Słowa św. Teofila z Antiochii nie są wykładem okulisty, ale teologa szczerze żyjącego miłością do Boga i ludzi.

+Veni Sancte Spiritus! 4 nd WP 19 marca 2023

1 Sm 16,1b. 6-7.10-13b; Ps 23; Ef 5, 8-14; J 9,1-41

Bracia i Siostry w Chrystusie!

W IV niedzielę Wielkiego Postu przychodzimy do świątyni, aby wysłuchać słowa o oczach, o widzeniu, o przejrzeniu. Takimi wizualnymi wątkami karmi nas dzisiaj Kościół Święty w liturgii słowa. Wybijając nas z fioletowego smutku szat liturgicznych porusza nasze oczy kolor różowy (łososiowy jak wolą niektórzy). W języku naszego Kościoła ta niedziela nazywa się laetare, czyli „radujcie się”. Słowo Boże o oczach, widzeniu i spojrzeniu współgra zatem z kolorem radości.

W Starym Testamencie prorok Samuel namaszcza najmłodszego z synów Jessego z Betlejem, któremu na imię Dawid. Wszyscy się dziwią. Dlaczego ten gołowąs? Dlaczego nie któryś ze starszych siedmiu synów Jessego? Dlaczego nie pierworodny Eliab, krzepki i wysoki? Dlaczego ten najmłodszy, pastuszek, o rudych włosach, pociągającym wyglądzie i pięknych oczach? Słowo Boże pokazuje nam, że dla Pana Boga nie jest ważny wygląd, wzrost, wiek, ale serce. Mówi Pismo: „Nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce”. Kto chce widzieć prawdę o człowieku, musi się nauczyć patrzeć głębiej, przenikać przez to, co zewnętrzne i sięgać jego serca. To jest zasięg Bożego patrzenia.

Motyw oczu i patrzenia po Bożemu czyli przenikania przez pozory, przez zewnętrze, przez trudności pojawia się i w psalmie i w drugim czytaniu; modliliśmy się słowami Ps 23 śpiewając, choćbym szedł ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Św. Paweł w liście do Efezjan napisze: „Jesteście światłością w Panu. Postępujcie jak dzieci światłości”(Ef 5, 8). Dzięki światłu od Boga człowiek potrafi zobaczyć to, co wydawałoby się niemożliwe do dostrzeżenia.

Przy sadzawce Siloe w Jerozolimie Jezus dostrzega człowieka, niewidomego od urodzenia. Uzdrawia go przemywając jego oczy wodą. Nie przywraca mu wzrok, bo ten mężczyzna nigdy nie widział. Daje mu wzrok. Uzdalnia go do nowego odbierania świata; dotąd mężczyzna tylko na słowie, dotyku, węchu budował wiedzę. Teraz widzi. Pierwszym, którego widzi jest Jezus. U niektórych faryzeuszy uruchamia się ludzka zazdrość i pycha. Zamiast się cieszyć, że człowiek widzi, mają za złe Jezusowi, że czyni cud. Nie pasuje to również do ich schematu, że ślepota była karą za grzechy przynajmniej rodziców uzdrowionego mężczyzny. Wywiązuje się absurdalny dialog, w którym Uzdrowiony wykazuje faryzeuszom ich głupotę: „W tym wszystkim to jest dziwne, że wy nie wiecie, skąd [Jezus] pochodzi, a mnie oczy otworzył (…) Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić (3033). Bóg nas kocha i objawia się przez miłość drugiego człowieka. Tak, trzeba byśmy nieustannie zgłębiali te pozornie banalne stwierdzenia. Trzeba, abyśmy kochali. Św. Teofil niech przemówi raz jeszcze: Dusza człowieka powinna być czysta jak lustro odbijające promienie. Jeżeli lustro pokrywa rdza, nie można w nim zobaczyć ludzkiej twarzy. Tak samo jeśli w człowieku byłby grzech, nie może on widzieć Boga. Patrzymy na krzyż Jezusa. Co widzimy i wyczytujemy z tego znaku? Kiedyś jakiś publicysta powiedział, że to niepoważne, aby czcić trupa i zawieszać krzyże w szkołach, szpitalach. Dla nas chrześcijan krzyż to nie jest „cześć dla trupa”, tylko znak całkowitego oddania życia z miłości. I nie chodzi o figurę Jezusa na krzyżu, albo jej brak. Chodzi o zabitego Syna Bożego, który powstał z martwych. Można mieć oczy i być ślepym. Niech krzyż otwiera nam oczy.

Dodaj komentarz