Wstańcie, nie lękajcie się!

 

Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość”. Te słowa napisał do swego synka, z celi śmierci płk. Łukasz Ciepliński ps. Pług. Dnia 1 marca 1951 r. został zabity za miłość do Ojczyzny w więzieniu w Warszawie. Z kolei rtm. Witold Pilecki napisał: „Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć niż lękać”, co było echem lektury „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis.

+Veni Sancte Spiritus! 2 nd WP 5 marca 2023

Rdz 12,1-4a; Ps 33; 2 Tm 1,8b-10; Mt 17,1-9

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Wspomniani powyżej Żołnierze Niezłomni to tacy synowi polskiej ziemi, którzy ograbieni ze swojej zewnętrznej siły, porzuceni przez zachodnich towarzyszy broni, skoncentrowali się na przekazie podstawowego sensu – miłość jest ofiarą. Z rdzenia narodowej tożsamości wynieśli nie tylko kulturowy katolicyzm, ale bardzo silną osobistą relację z Chrystusem. W ich przypadku wiara była nie tyle dość oczywistym bagażem polskiej kultury, ale była osobistym wyborem Boga w Trójcy Świętej Jedynego jako sensu i celu istnienia. Kiedy kaci w sowieckich lub milicyjnych mundurach zadawali im ból, siłą była nadzieja życia wiecznego i sensu osobistej ofiary złożonej w ranach Chrystusa. Gdy złoczyńcy mający stać na straży praworządności upokarzali ich wyrokami śmierci za walkę o wolną i niepodległą Polskę, Żołnierze Niezłomni swoje nadzieje osadzali w życiu wiecznym, gdzie „wszystko tajne jawnym będzie”. Ich zewnętrzną wolność ograniczono do kilku metrów zatłoczonej więziennej celi, ale nie zdołali im oprawcy odebrać wolności wnętrza, które sięgało wierzchołków Tatr i nurzało się w falach Bałtyku.

Ile kilometrów przemierzył wolny człowiek Abram, któremu Bóg powiedział: „Wyjdź ze swej ziemi rodzinnej (…) do kraju, który ci ukażę (…) Abram udał się w drogę jak mu Pan rozkazał”? Tego nie jesteśmy w stanie powiedzieć. Ale ciekawsza niż droga (kilometraż) Abrama jest ilość istnień dzieci Bożych, do których i nam dane jest się zaliczać. Wszyscy uczniowie Chrystusa są bowiem pośrednio dziećmi Abrahama. Odważył się zawierzyć wbrew nadziei, choć był już stary i ciągle bezdzietny, a Sara była kobietą w podeszłym wieku. Wykonał ruch serca, jakim jest zawierzenie. Wyszedł sercem ku Bogu. Wcale nieprędko Bóg sprawi, że Sara pocznie i porodzi syna, Izaaka. Ten zaś ze swoją żoną Rebeką również jakiś czas (znacznie dłuższy niż przeciętnie) nie będą mieć dziecka, mimo szczerych starań.

Ruch Boga w stronę człowieka nie dokonuje się w przestrzeni ziemi, ale w głębinie serca. Tak było ze św. Pawłem, który opowiada z mocą swemu uczniowi Tymoteuszowi, że Bóg nas wybawił i wezwał świętym powołaniem, dlatego warto wziąć udział w trudnościach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii. Dobre zawody toczą się bowiem o nagrodę niewspółmiernie większą niż gałązka oliwna. Chodzi o życie wieczne.

Dzisiejsza ewangelia przenosi nas na górę Tabor. Poszli na nią we czterech: Jezus i trzech apostołów, których wskazał, aby Mu towarzyszyli. Po co się wybrali na to pokaźne, galilejskie wypiętrzenie geologiczne, zdecydowanie odcinające się od zielonej krainy? Góra jest w Biblii miejscem objawiania się Boga. Tym razem Bóg objawił się najpierw w Jezusie, który stawszy się lśniąco biały rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem; po chwili zaś ujawnił tajemnicę swego Bóstwa, które łączy trzy Osoby. „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!”. Do znaku wysokiej góry, która jest zapowiedzią objawienia Misterium Boga, dodany zostaje znak Patriarchów rozmawiających z Jezusem. Kolejnym znakiem Boga samego jest udzielanie się Ojca i Syna, które jest tak wielkie, że jest trzecią Osobą Bożą czyli Duchem Świętym.

Ewangelia ukazuje także odpowiedź ludzi na Objawienie Boga; oszołomienie i zachwyt Apostołów, a zwłaszcza Piotra. Tydzień temu pustynia, teraz góra. Potrzebujemy i pustyni i góry. Potrzebujemy tak odosobnienia i słuchania w samotności, jak i chwil zachwytu Bogiem w Jego Troistej wspólnotowości. Taborem może być niedzielna Eucharystia. Czy idziesz tam za Jezusem?

Dodaj komentarz