Na imię mu było Czesław. Dopuszczał się oszustw w Polsce w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Okłamywał niezwykle wiarygodnie. Wyciągał od ludzi pieniądze w sposób bardzo przemyślany, nie wprost, cierpliwie osaczając emocjonalnie „ego” swoich ofiar. Odbierał od ludzi „niegodziwą mamonę”, pozorując powagę i skuteczność, albo pokorę i nieporadność. Do czasu.
+Veni Sancte Spiritus! 25 niedziela C 18 września 2022
Am 8,4-7, Ps 113; 1 Tm 2,1-8; Łk 16,1-13
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Kto oglądał znakomitą komedię polską pt. „Konsul” z Piotrem Fronczewskim w roli główniej ten kojarzy, że chodzi o postać Czesia Wiśniaka. Film nawiązywał do rzeczywistej postaci Czesława Śliwy. Bohater filmu, Wiśniak, jak podano w skrócie scenariusza, wychodzi z więzienia na zwolnienie warunkowe. Dokonuje oszustw wobec kilku osób skutecznie pozbawiając ich sporych pieniędzy. Przedstawiając się jako doktorant AGH, otrzymuje etat technologa. Innym razem w szpitalu udaje brata członka Biura Politycznego komunistycznej partii PZPR. Wreszcie wpada na pomysł, by podawać się za konsula austriackiego we Wrocławiu. Załatwia dokumenty, urządza wystawny bankiet i jako dr Jack Ben Silberstein odbywa liczne spotkania z przedstawicielami lokalnych władz. Wszystko się jednak kończy, gdy zostaje odkryty w swej nieuczciwości. Ale na sali sądowej ludzie, którzy go skarżą zdecydowanie powstrzymują się od ostrych osądów, gdyż musieliby ujawnić swoje różnorakie zepsucie.
Dzisiaj słowo Boże prowadzi nas od proroka Amosa do wniosków z przypowieści Jezusa o niegodziwym zarządcy dóbr. Spoiwo słowa Bożego jest jasne: nieuczciwość pociąga nieuczciwość, wierność zawsze prowadzi do wierności. Osiem wieków przed Chrystusem prorok Amos tłumaczył, że Królestwo Północne Izraela upadło, gdyż Bóg widział rażącą przepaść między tym, w co wierzyli i jak postępowali. Ludzie budujący swoją pozycję materialną na krzywdzie innych ludzi, ściągają na siebie gniew Boga. On widzi niesprawiedliwość w ludzkich machinacjach związanych z pieniędzmi. Społeczeństwo, które funkcjonuje jedynie w oparciu o mechanizmy wolnego rynku, bez miłosierdzia wobec potrzebujących, skazane jest na klęskę.
Psalm 113 wiedzie nas przez nędzę człowieka do miłosierdzia Boga, bowiem On podnosi z prochu nędzarza i dźwiga z gnoju ubogiego, by go posadzić wśród książąt.
Z kolei, w liście św. Pawła do Tymoteusza Apostoł poleca, aby modlić się za królów i za wszystkich sprawujących władzę, aby chrześcijanie mogli prowadzić życie ciche i spokojne. Trzeba sobie zdać sprawę, że chrześcijaństwo przyciągało nie tylko mężczyzn, ale i kobiety, nie tylko wolnych, lecz także niewolników. Tym samym kwestionowało wartości tradycyjnego systemu społecznego. Dlatego potrzeba było pewnego dostosowania się do reguł społecznych, co nie oznaczało akceptacji niesprawiedliwości władzy świeckiej. Modlitwa za rządzących była narzędziem zmiany serca, także osób rządzących. Uczniowie Jezusa nie byli rewolucjonistami, ale realistami, którzy stanowili rzeczywistość alternatywną. Co przez to rozumieć? Przyjmowali instytucje świata starożytnego (rodzina, gospodarka, polityka), lecz wypełniali je nowymi treściami tj. miłością i braterstwem. Modlili się za rządzących, a nie „do” rządzących, za co wielu przyszło oddać życie.
Nieuczciwy rządca z przypowieści Jezusa stanowi zgryz dla egzegetów. Jakże bowiem rozumieć słowa Jezusa Pan pochwalił nieuczciwego rządcę ? Nie wchodząc w zawiłości wydaje się, że najbardziej sensownym wyjaśnieniem jest to: rządca, dotąd nieuczciwy, tym razem zachował się uczciwie, zgodnie z posiadanymi jeszcze kompetencjami. W tamtych czasach typowe dla rządców było zawyżanie sumy pożyczki i nabywanie w ten sposób lichwiarskiego zysku. Obniżając wartość zobowiązania, rządca pozbawił się własnego zysku. Być może po raz pierwszy rządca pomyślał, że pieniądze służą, aby pomagać innym? Czy nie dostrzegł, że warto okazać im życzliwość, i zaskarbić szczere uznanie? Trudna przypowieść, ale jeden wniosek pewny: relacja ponad pieniądze.