Niedziela Palmowa to taki biblijny symbol zmienności ludzkich losów. Liście palm pod stopy osiołka, uśmiechy w kierunku Wjeżdżającego. Głosy radości i tryumfu. Uwielbienie dla chwili, która podnosi serce, bo oto wkrótce nadejdzie lepszy czas, gdy Rzymianie pójdą precz i nastanie mocne królestwo żydowskie. Ileż iluzji i fałszywego tryumfalizmu! Jak niewiele czasu upłynie, gdy te same twarze zionąć będą nienawiścią, a usta wykrzyczą Na krzyż z Nim!
+Veni Sancte Spiritus! 6 nd WP roku C 10 kwietnia 2022 zwana Niedzielą Męki Pańskiej
Iz 50,4-7; Ps 22, Flp 2,6-11; Łk 22,14-23
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Taki jest los proroka. Najpierw się go podrzuca, a gdy nie pasuje – porzuca. Wielki Prorok wjeżdżający do Jerozolimy pokornie na osiołku został przez ludzi poddany pierwszej próbie ludzkiego zachwytu i uznania. Dzisiaj nie palmy, ale lajki na smartfonie, nie kwiaty, ale wirtualne funkcje „prześlij dalej” wyrażałyby entuzjazm wobec superbohatera i mega celebryty. Na szczęście Jezus nie był superbohaterem, nie był celebrytą, nie był deweloperem obiecującym zbudowanie nowego osiedla szczęścia na gruzach rzymskiej cytadeli. Zachowania ludzkie jednak są odwieczne. Mechanizmy zbliżone. Nie spełnisz się jako nasz doraźny zadowalacz, nie będziesz też naszym wybawcą w politycznej układance to potraktujemy cie jak zdrajcę. W grę nie wchodzą łagodniejsze warianty czyli że jesteś tchórzem albo życiowym nieudacznikiem. Społeczeństwo o rozhuśtanych emocjach musi kogoś strawić, aby nasycić swoje emocje.
Bardzo obfity jest dzisiaj zastawiony stół Słowa Bożego. Ograniczę się do refleksji nad drugim czytaniem, czyli św. Pawła hymnem o kenozie. Napisany przez Apostoła Narodów oraz św. Tymoteusza powstał list w więzieniu w Efezie, Cezarei albo też w samym Rzymie w latach 54-64 po Chrystusie. W każdym razie jego adresatami byli chrześcijanie w Filippi, gminie leżącej na terenie dzisiejszej Grecji. Ten hymn o kenozie czyli wyniszczeniu Syna Bożego wskazuje na boską perspektywę ziemskiego życia Zbawiciela, gdzie męka i śmierć miały być dopełnieniem całkowitego oddania.
Hymn ten nawiązuje do pierwszego czytania z proroka Izajasza o uniżonym i cierpiącym Słudze Jahwe. Jezus jest Tym, który istniejąc w postaci Bożej zachował swoje bóstwo, prawdziwe i niepojęte istnienie jako Bóg. Równocześnie istnieje jako prawdziwy człowiek: odczuwa, przeżywa swoje osobowe, ludzkie istnienie w duszy i ciele jako prawdziwy mężczyzna. A równocześnie nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem czyli dobrowolnie rezygnuje ze swej formy istnienia, aby od Ojca otrzymać nową formę wywyższonego życia. Podkreśla to wyrażenie, iż Jezus ogołocił samego siebie, co w innym tłumaczeniu greckiego słowa brzmiałoby opróżnił i wylał samego siebie. Zawsze poruszało mnie to słowo ukazujące bezgraniczne zaparcie się swego bogactwa, chwały, rezygnację z kurczowego trzymania się tego, co Jezusowi jako Drugiej Osobie Bożej w pełni się należało.
Przyjąwszy postać sługi czyli Jezus nie przyjmuje statusu ekonomicznego i prawnego sługi, który w starożytności był niewolnikiem, lecz przyjmuje postawę służebną – gotowość do bycia pomocnym i zaangażowanym dla innych. Wreszcie zwrot: uniżył samego siebie stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Posłuszny jest ten, kto słucha i czyni się poddanym wskazaniu słyszanego od innych słowa. Chrystus Pan jest posłuszny słowu Ojca, by podać się najbardziej haniebnej i niewyobrażalnie bolesnej śmierci przez ukrzyżowanie. Warto podkreślić, że Rzymianie, którzy ten rodzaj unicestwienia swoich wrogów praktykowali, traktowali taką śmierć jako coś obcego i wstrętnego dla obywateli rzymskich.
Czego uczy nas kenoza Chrystusa? Nasze życie ma być odbiciem Jego miłości. Nie traktujmy naszego życia jako czegoś, co słusznie nam się należy, lecz powierzmy je ufnie w ręce Ojca. Jeśli opróżnimy nasze serce i damy się napełnić Duchowi Świętemu przez krzyż przejdziemy do chwały.