Wszyscy unieśli się gniewem

W ciemności jasno widzi się każde światełko. Bywa, że w jasności można nie dostrzec tego, co ważne. W synagodze w Nazarecie Żydzi nie potrafili zobaczyć, że Bóg potrafi być jak lampa, ukryta w człowieczeństwie ich Rodaka, Jezusa uchodzącego za syna Józefa Cieśli.

+Veni Sancte Spiritus! 4 niedziela zwykła roku C

Jr 1,4-5.17-19;71; Ps 71; 1 Kor 13,4-13; Łk 4;21-30 30 stycznia 2022

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Kościół święty karmi nas dzisiaj słowem o powołaniu do bycia człowiekiem uczciwym, świecącym naturalną prostotą i uczciwością w swoim środowisku. Trzy obrazy powołanych- najpierw proroka Jeremiasza, potem św. Pawła Apostoła, wreszcie naszego Zbawiciela Chrystusa Pana – ukazują jedną, przykrą prawdę: swoi cię wyśmieją i odrzucą. Słowo Boże jest dla nas światłem duchowym. Bóg chce oświecić nim nasze życie, pokazać błędy, wskazać właściwą drogę do życia wiecznego.

Prorok Jeremiasz nie miał lekko. Żył w czasach niewoli babilońskiej, utraty nadziei w opiekę Bożą. Jednak Pan wzywa go do odważnego głoszenia prawdy. Prorok ma być jak twierdza warowna, kolumna żelazna i mur ze spiżu, silny nie logiką argumentów, ale wiernością prawdzie. Przyjdzie mu bardzo cierpieć, by ostatecznie zginąć zadeptanym w błocie. Czy nic po nim nie zostało? Jeśli by tak było, nie usłyszelibyśmy nigdy jednego z najpiękniejszych zwrotów Biblii, w którym Bóg mówi do ciebie i do mnie: „Umiłowałem cię odwieczną miłością”(Jr 31, 3).

Św. Paweł w swoim przesłaniu do chrześcijan w Koryncie z mocą głosi, że miłość cierpliwa jest i nie zazdrości. Mówi coś, co musi być bardzo trudne do przyjęcia, ale równocześnie bardzo potrzebne. Głosi bowiem, że miłość nie jest bezwstydna, jest skromna i czysta. Trzeba sobie uświadomić okoliczności; Korynt jako ogromny grecki port był miejscem handlu, gdzie ciało człowieka traktowano bezosobowo jako materiał sprzedaży i handlu. Na wzgórzu Archeokorynt wznosiła się świątynia, gdzie kobiety uprawiały prostytucję sakralną jako pogański kult. Od nazwy miasta i bezwstydnych zachowań niektórych mieszkańców używano czasownika KORYNTEIN, co oznaczało „cudzołożyć”. Jaką odwagą wykazał się ten Apostoł!

W synagodze w Nazarecie Jezus doznaje momentu chwały i goryczy. Popatrzmy jak krótka jest droga od zachwytu i podziwu do oburzenia i nienawiści gotowej zrzucić ze skały… Jezus mówi o spełnieniu się na nim proroctwa Izajasza, które słyszeliśmy w poprzednią niedzielę, iż przyszedł wybawić więźniów. Na początku Żydzi są zachwyceni, ale potem opada entuzjazm i przychodzi fala oburzenia. Oni wierzą w Boga odległego i nie do pojęcia dla nich jest to, że jeden spośród nich miałby być namaszczony i wybrany przez Boga. Jezus doświadcza bardzo mocno, że ceną prawdy będzie odrzucenie. Ponosi porażkę, zostaje wyśmiany; w głowach ludzi budzi się obłędna myśl, aby go zabić zrzucając ze skały. Jezus zachowuje absolutną wolność i nie cofa się przed głoszeniem Ewangelii bez sukcesu.

Stoimy jako uczniowie Jezusa pod presją oczekiwań dostosowania moralności ewangelicznej do zamówień tego świata. Niektórzy domagają się kapłaństwa kobiet, zniesienia celibatu, inni pytają np. dlaczego Kościół nie zmieni VI Przykazania Bożego i nie pozwoli na antykoncepcję czy konkubinat? Tymczasem Jezus mówi: „Możesz być wolny od niewoli twego zachowania, możesz kochać dojrzale i odpowiedzialnie, możesz być darem, a nie konsumentem, jeśli pójdziesz za Mną”.

Janusz, od 29 lat trzeźwy i zaleczony alkoholik, powiedział: „Przez pięć miesięcy piłem bez przerwy. Chciałem się nożem kuchennym zabić w domu. Byłem jednak za słaby. W szpitalu nie lekarze, ale Jezus mnie uzdrowił. Nie wierzyłem, że mogę wrócić do trzeźwości, ale gdy się nade mną chrześcijanie modlili błagałem o zdrowie dla żony chorej na raka, bo zniszczyłem jej życie. Bóg jednak mnie uzdrowił, w jednej chwili zabrał uzależnienie od alkoholu i papierosów”.

Czy nie unikam słów Jezusa, które żądają zmiany mojego myślenia? Co z moją wolnością?

Dodaj komentarz