Pewnie by się zdziwili Maryja z Józefem, gdyby w dniu swego ślubu dotarł do nich anioł z wiadomością, że po zakończeniu ziemskiego życia ich wizerunki zapełnią świątynie na wszystkich kontynentach. Uznaliby to za żart lub psotę. Tymczasem plany Boga są ponad ludzki rozum.
+Veni Sancte Spiritus! Niedziela Świętej Rodziny 26 grudnia 2021
Łk 2, 41-52
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Maryja i Józef są naszym wzorem odniesień wiary, nadziei i miłości. Dedykowana im Niedziela Świętej Rodziny tak naprawdę powinna nazywać się niedzielą Najświętszej Rodziny, bo świętych rodzin jest sporo, ta zaś, której świętość nas dzisiaj oświeca jest jedyna i niepowtarzalna. Zwykle określa się tę rodzinę anagramem JMJ czyli JEZUS MARYJA JÓZEF. Słowo Boże z ewangelii św. Łukasza pokazuje nam dynamicznie relacje panujące w tej nazaretańskiej Wspólnocie. Zamiast spokojnego świętowania słowo Boże przedstawia pewien małżeński i rodzinny kryzys. Pójdźmy jednak do źródła i spójrzmy na ich tożsamość.
Co o nich wiemy? Maryja z Józefem są rodzicami, bo pierwej zostali sobie zaślubieni. Ślub narzeczonych żydowskich odbywał się dwuetapowo. Pierwszy etap polegał na zaręczynach [quiddushim czyli „uświęcenie”]. Ojciec narzeczonej mówił do narzeczonego „Odtąd będziesz moim zięciem”. Narzeczony wręczał mu 200 denarów. Zaciągał obowiązek opieki nad narzeczoną. Ale Ona pozostawała nadal w domu rodzinnym. Odtąd zaślubieni uważani byli za męża i żonę; jeśliby któreś zmarło drugie uważane byłoby za wdowca/wdowę; jeśli by związało się z inną osobą uważano by to za cudzołóstwo. Trzeba też wiedzieć, że dla Żydów słowo „Małżonka” na tym etapie tożsame było z pojęciem „Dziewica”, a nie „narzeczona”. W następstwie roku miał miejsce drugi etap zaślubin [nissu`im], który polegał na wyprowadzeniu Małżonki przez ojca z domu rodzinnego i wprowadzeniu jej do domu męża (K. Wons. Cały sprawiedliwy. Józef. Kraków 2017 s. 120-121).
Małżonkowie z Nazaretu stali się Rodzicami Syna Bożego, wskutek działania Ducha Świętego wobec Panny Maryi. Dla rodziny Józef uchodzi za genetycznego ojca Jezusa. Małżonkowie tego nie tłumaczą. Oto teraz, gdy Jezus jest już w wieku młodzieńca i stał się Synem przykazania wyszedłszy spod opieki Matki, całą rodziną przywędrowali do Jerozolimy na Święto Paschy. On tam pozostał. Po trzech dniach Rodzice zorientowali się, że Jezusa nie ma wśród krewnych. Czy przeżyli jakiś kryzys małżeński? Jeśli, to właśnie przed nimi trzy dni kryzysu. Uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. (45) Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. (46) Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go”. O ile ten pierwszy dzień był przeżywany w przypuszczeniach, o tyle dwa kolejne w niepewności, lękach, może nawet przerażeniu… Dni kryzysu. Co się wtedy dzieje? Człowiek jest wybity z normalnego rytmu swojego życia. Coś się zatrzymuje, albo przyspiesza. Szuka tego, co najpewniejsze, idzie do źródła mocy. Maryja i Józef przeżywają to osobiście, każde z nich po swojemu, ale przeżywają to też razem, w jedności, są dla siebie pierwszym punktem odniesienia. Odnaleźli Jezusa. Maryja, a nie Józef skierowała słowa: „Synu (…) Oto ojciec twój i ja z bólem serca szukaliśmy ciebie”.
Czego nas to uczy? Rozpoznaję takie trzy postawy, które pomagają wyjść z przykrego napięcia -„stanu wyjątkowego”, jakim jest kryzys.
1. Małżeństwo jest miejscem oparcia. Małżonek jest pierwszym „punktem odniesienia”. Bóg ma być dla nas duchową skałą, ale konkretnym oparciem w małżeństwie jest mąż i żona.
2. Małżeństwo jest miejscem wspólnego bólu,który przeżywany razem może ich odnowić i oczyścić.
3. Małżeństwo jest miejscem odkrywania prawdy o sobie i mówienia prawdy dzieciom. „Czemuś nam to uczynił?” Żal nie został przytłumiony przez Matkę Najświętszą. „ Z bólem serca szukaliśmy Ciebie…” Ona wykłada prawdę o swoim cierpieniu, nie na zasadzie: „Nic się nie stało”. Bez oskarżania np. „Jak mogłeś nam to zrobić? Ty chyba serca nie masz!”. I wreszcie najważniejsze zdanie tej ewangelii, otwarte pytanie Jezusa: Czemuście mnie szukali?