Jednego ci brakuje

 

Na Orlej Perci w Tatrach znajduje się sporej wielkości głaz, który stoi na grani na niewielkim punkcie podparcia. Turyści robią sobie przy nim zdjęcia pozując jakby go usilnie podpierali. U spodu między podłożem a głazem poukładano mnóstwo stojących zapałek, co żartobliwie wyraża wsporniki. Głaz jakby nieco wbrew siłom przyrody stał i stoi. Można być na wierzchołku, na małym punkcie podparcia i dzielnie przetrwać wiatry i burze. Wszystko zależy od środka ciężkości ustawionego na powierzchni wsparcia.

+Veni Sancte Spiritus! 28 nd zw. B 10 października 2021

Mdr 7,7-11; Ps 90; Hbr 4,12-13; Mk 10,17-30

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Dzisiejsze słowa Ewangelii można by streścić pytaniem Gdzie jest twoje bezpieczeństwo, albo na czym opierasz swoje nadzieje? Spotkanie Jezusa z pewnym człowiekiem, który przybiegł i upadł na kolana zawiera w sobie kilka ważnych spostrzeżeń o tym, co jest balastem w drodze do nieba. Kim jest mężczyzna? W tradycji biblijnej nazywa się go bogatym młodzieńcem. Cechuje się pewnym niezwykłym zapałem i szczerością. Padając na kolana wyraża Jezusowi pełen czci hołd. Tytułuje Mistrza z Nazaretu z szacunkiem Nauczycielu dobry i pyta, co ma czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jako Żyd mężczyzna wie, że sposobem na osiągnięcie życia wiecznego jest przestrzeganie przykazań. Fakt, że mężczyzna zadaje takie pytanie wskazuje, że dotychczasowe odpowiedzi nie przynoszą mu pokoju.

Co słyszy? Jezus odpowiada mu tą częścią odpowiedzi, którą mężczyzna zna; wymienia niektóre z dziesięciu przykazań Bożych dodając do nich zakaz nie oszukuj (zob. Pwt 24,14). Młodzieniec nie przechwala się ale jasno stwierdza, że wszystkiego tego przestrzegał od swej młodości. Należy przez to rozumieć, że od ukończenia dwunastu lat, wtedy bowiem żydowscy chłopcy przyjmowali na siebie ciężar spełniania przykazań. W rozmowie Jezusa i młodzieńca dochodzi do punktu kulminacyjnego, którym nie tyle jest słowo, co spojrzenie. Ewangelia mówi: „Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną” (Mk 10,21). Dlaczego to zaskakuje? Ponieważ to jest jedyny fragment Ewangelii, gdzie o Jezusie jest powiedziane, iż spojrzał na konkretną osobę z miłością (użyto tutaj czasownika agapao, co znaczy miłować bezinteresownie). Jezus niejako umiłował go swoim spojrzeniem. Mężczyzna chyba tego nie dostrzega, ale uwiera go słowo Jezusa. Odpowiedź go zasmuciła. Innej się spodziewał. Posiadłości, majątek, materialne bogactwo są jego ziemskim skarbem, balastem w przyjęciu skarbu niebieskiego. Jezus wzywa go do wolności od bycia posiadanym przez lęk, że mi zabraknie, wzywa do wolności bycia solidarnym z ubogimi, do udzielenia im zysku ze sprzedaży swego majątku. Wzywa do wolności uznania Bożej Opatrzności jak dzieci. Bogaty młodzieniec nie jest w stanie zdecydować się na zaparcie się siebie i pójście za Jezusem. Po raz pierwszy jezusowe zaproszenie do stania się uczniem zostało odrzucone.

Ciekawie to spotkanie opisał Jan Paweł II w swoim liście do młodych Parati semper z roku 1985. Warto przytoczyć słowa o spojrzeniu Jezusa. Święty Papież napisał: Życzę każdemu i każdej z Was, abyście odkryli to spojrzenie Chrystusa. Abyście go do głębi doświadczyli (.,.) Człowiekowi koniecznie potrzebne jest to miłujące spojrzenie. Jest mu potrzebna świadomość, że jest miłowany, że jest umiłowany odwiecznie i wybrany odwiecznie (…) I może najbardziej w chwili doświadczenia, upokorzenia, prześladowania, klęski — wtedy, gdy nasze człowieczeństwo zostanie jakby przekreślone w oczach ludzkich, znieważone i podeptane — wtedy świadomość tego, że Ojciec umiłował nas odwiecznie w swoim Synu — tego, że Chrystus miłuje każdego i zawsze, staje się mocnym punktem oparcia dla całej naszej ludzkiej egzystencji (nr 7). Rzeczy niekiedy zaciemniają spojrzenie Jezusa. Ono może być jednak środkiem ciężkości, które utrzymuje głaz.

Dodaj komentarz