Po co ludzie wymyślili drzwi? Pytanie jest banalne tylko z pozoru. Nie chodzi przecież tylko o to, aby zamykając dom ochronić się przed wiatrem, deszczem czy mrozem. Nie chodzi także o ochronę przed zwierzętami. Niestety. Sensem zamkniętych drzwi jest ochrona domowników przed drugim człowiekiem: od nieproszonego gościa po złoczyńcę.
+Veni Sancte Spiritus! Niedziela Miłosierdzia Bożego 11 kwietnia 2021
J 20, 19-31
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Wieczernik wypełniony jest lękiem. Czytamy, że zgromadzili się w nim Apostołowie, „a drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami”. Czego się boją? Pewnie tego, że zostali rozpoznani, że zostaną złapani, osądzeni, zabici jak Chrystus. Różne lęki krążą im po głowach. Co powie rodzina? Czy chociaż rodzinę oszczędzą? Mroczne obawy zasmucają serca. Drzwi mają dać Apostołom chwilową gwarancję bezpieczeństwa. Naprawdę drzwi oddzielają jakby dwa światy; tam, za nimi jest świat bezwzględnego kłamstwa Arcykapłanów, świat korupcji Piłata, rzeczywistość przemocy, która podeptała prawdę i miłość. Tu, w Wieczerniku znajdują się szczątki wspólnoty galilejskich uczniów Jezusa Nazarejczyka, który nie zaprzeczał, że jest Królem Żydowskim. Drzwi oddzielają świat zły od świata obolałej wiary, niepewnej nadziei, zranionej miłości.
Wieczernik wypełnia się zdziwieniem. Staje się to, gdy mimo drzwi zamkniętych przychodzi Jezus i mówi do uczniów: „Pokój wam!”. Apostołowie patrzą i widzą jakby nie widzieli. Słyszą jakby nie słyszeli. Ważne jest stwierdzenie, że Jezus stanął pośrodku. On wie, że Piotr Apostoł nie garnie się do tego, aby siedzieć pośrodku. Jeśli ból i łzy wypełniają Wieczernik to pochodzą przede wszystkim od Szymona Piotra. Dlatego Chrystus Pan, powstawszy z martwych przechodzi przez drzwi zamknięte, staje w centralnym miejscu Wieczernika i przemawia z mocą. Słowa „Pokój wam” nie są tylko powitaniem w rodzaju „Dzień dobry”. One sprawiają to, co oznaczają. Nim jednak pokój wypełni serca Apostołów potrzeba, aby Chrystus przekonał ich, że nie jest iluzją czy grą światła, ale prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem, posiadającym nowe, niecierpiętliwe ciało. Dlatego Chrystus Pan pokazał im ręce i bok. Rany zasklepione. Ciało zdrowe, ale na wieczność oznaczone bliznami wspominającymi Ofiarę Krzyża.
Wieczernik wypełnia się radością. Lęk opuścił uczniów Pańskich, „uradowali się ujrzawszy Pana”. Wtedy bowiem nie tylko Go zobaczyli, ale ujrzeli. Dostrzegli, czyli wstępnie pojęli, że to naprawdę Zbawca. Oczy zostały umocnione przekonaniem, że Jezus naprawdę żyje, że powstał z martwych. Przychodzi czas przyjęcia słowa Jezusa. Mistrz nie osądza, nie wypomina Apostołom. Przynosi im wielkanocny dar pokoju. Ten dar jest tak wielki, że jest Osobą, jest Duchem Świętym. Ten Dar jest życiodajną miłością Ojca i Syna, ten dar przebaczenia grzechów, którym Chrystus w Wieczerniku uposaża Apostołów będzie odtąd sakramentem nawrócenia: „(23) Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.
Zbawiciel przyszedł do Uczniów. Przyszedł do św. Faustyny, która kapłanem nie była. Powiedział jej: „..bo jest potrójne wykonanie miłosierdzia: słowo miłosierne – przez przebaczenie i pocieszenie; drugie – gdzie nie możesz słowem, to modlić się – i to jest miłosierdzie; trzecie – uczynki miłosierdzia.” (Dzienniczek nr 1158).
Fulton Sheen, abp, Sługa Boży, odwiedził kiedyś misjonarza na Nowej Gwinei. Ten opowiedział mu jak znalazł swoich ludzi i nawiązał z nimi kontakt. Odkrył plemię w dżungli; kiedyś zbliżył się do mężczyzn wykonujących taniec wojenny. Oni zaczęli rzucać włóczniami. On wyjętym z plecaka lusterkiem skierował na nich odbite promienie słońca, które robiły wrażenie świetlanej broni. Urzekło ich to tak bardzo, że zrezygnowali z ataku, przywołali misjonarza do siebie, a w końcu się z nim zaprzyjaźnili.
Chrystus przychodzi do ciebie i do mnie. Nie musisz zamykać przed Nim żadnych drzwi.