Przygotowanie do I Komunii świętej. Ksiądz mówi do maluszków siedzących w pierwszych ławkach kościoła: Pewnie od mamy wiecie już po co Pan Bóg stworzył człowieka, czyli jaki jest najważniejszy cel życia ludzi? Maluchy robią oczy, mamy – jeszcze większe. Ksiądz ciągnie myśl: Pan Bóg stworzył człowieka po to, aby człowiek Pana Boga poznawał, kochał i czcił z całego serca. Maluchy są trochę zdziwione, niektórym mamom szczęka opada.
+Veni Sancte Spiritus! 2 nd WP 28 lutego 2021
Mk 9,2-10
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Prawda wyzwala się z opakowania pozorów. Głębia motywów jest ważniejsza niż zewnętrzne działania. Przygotowanie dzieci do I Komunii świętej jest przede wszystkim oczyszczaniem wiary i prostowaniem motywacji dla ich rodziców. Czym kierują się rodzice w kształtowaniu wiary dzieci? Czy Bóg jest dla nich wartością najwyższą, czy tylko odległą ideą, nawiązującą do polskiej obyczajowości? Czy Boga traktują jak osobę, czy jak bliżej nieokreślony byt, trochę straszak dla sumienia, a trochę emocjonalny pocieszacz, gdy umrze ktoś bliski i trudno sobie z tym poradzić?
Motywacja to napęd do realizacji celów. Im bardziej poukładane cele, tym łatwiej przychodzi nam od „wiem, czego chcę” przejść do „chcę, bo wiem”; spojrzeć w nieskończoność nieba albo zbliżyć się do niego wędrując na górę. Właśnie góry są w Piśmie Świętym przestrzenią objawienia się Boga, miejscem szczególnego spotkania Stwórcy ze stworzeniem.
Dzisiejsza liturgia zabiera nas w góry szlakiem słowa Bożego. Pierwsze zdobyte wzgórze to pagórek w krainie Moria, gdzie Abraham poszedł ze swoim jedynakiem Izaakiem, druga góra nazywa się Tabor, gdzie Chrystus Pan objawił uczniom swoje bóstwo, a trzeciej góry imiennie słowo Boże dziś nam nie podaje, ale widać ją z góry Tabor, a nazywa się Golgota.
W Księdze Rodzaju czytamy, że Abraham jest wezwany przez Boga, aby razem ze swym wyczekiwanym jedynym prawym dzieckiem wyjść na górę. Każdy krok Abrahama jest ciężki jak ołów. Tyle lat wyczekiwał na dziecko, a kiedy uznał w sercu, że nie doczeka syna z umiłowaną żoną Sarą Bóg poddał go próbie zaufania. Wskazał gwiazdy i zaprosił do zliczenia świateł na nocnym niebie. Tak liczne miało stać się potomstwo z bezdzietnego wówczas Abrahama. Ten zaufał. Gdy teraz przychodzi mu wyjść na górę na prośbę Boga, Abraham wie, że nie może odmówić, ale w jego sercu kłębią się bardzo złe uczucia. Bóg powiedział mu przecież wyraźnie, iż ma wziąć syna na górę i tam złożyć go na ofiarę na jednym z pagórków (por. Rdz 22). Nie wie jeszcze, że to kolejna i najpoważniejsza próba zaufania. Ojciec sięga ręką po nóż, aby związanego swego syna zabić na ofiarę. Słowa to straszne. Słowa to o heroicznej wierze, o postawie zawierzenia Bogu wbrew rozumowi, wbrew uczuciom. Anioł powstrzymuje rękę ojca, syn zostaje ocalony. Abraham jednak w sercu już złożył Bogu ofiarę, okazał się wierny. Dlatego Abraham jest typem Boga Ojca, który złoży ofiarę ze swego jedynego Syna na wzgórzu Golgoty.
Św. Paweł pisząc chrześcijanom w Rzymie o głębi miłości miłosiernej Ojca mówi jasno: „Jeżeli Bóg jest z nami, któż przeciwko na? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał…”( Rz 8, 31). Chwałą Boga jest człowieka ocalony i zaproszony do dzielenia chwały Boga. Rozmiary Bożego zmiłowania nad człowiekiem są nieogarnione. Jak góry wysokie, jak góry strzeliste.
Na górze Tabor Jezus objawia Swoje bóstwo wobec trzech Apostołów. Zachwyceni światłem nieba słyszą jeszcze głos Ojca: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie” (Mk 9,7). Nagle wszystko się kończy, trzeba z Mistrzem zejść w dolinę codzienności. Była góra Moria, jest Tabor, będzie Kalwaria. Warto pamiętać o tych trzech biblijnych górach, które łączy jedno – nieskończone udzielanie się Boga człowiekowi. Szukajmy głębi motywacji, aby wychodzić na góry Bożej bliskości.