Ojczyzna słyszy, Ojczyzna wie | Gdzie jej syn leci w niebo… Taką pieśń śpiewał Jurij Gagarin podczas lotu na orbicie okołoziemskiej, gdy 12 kwietnia 1961 roku jako pierwszy człowiek wzniósł się na statku kosmicznym Wostok 1. Dla potrzeb ideologii bezbożnego komunizmu przypisywano mu zdanie, które miał wypowiedzieć po powrocie na Ziemię, iż Pana Boga nie widział. Nawet, gdyby chciał, Boga nie mógłby zobaczyć, bo to oczami ludzkiego ciała niemożliwe.
+Veni Sancte Spiritus! 7 Niedziela Wielkanocna A 24 maja 2020
WNIEBOWSTĄPIENIE PAŃSKIE
Mt 28, 16-20
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Niebo ewangelijne nie jest przestrzenią okołoziemską. Niebo nie jest błękitem, w którym mieszka Bóg. Ułomny człowiek, choćby tak bystry i sprawny jak wspomniany radziecki kosmonauta może się wznieść na wyżyny atmosferyczne, ale nie jest w stanie wejść w głębię Boga bez samego Boga i Jego łaski. Opowiadał kiedyś w wywiadzie prasowym, były bp płocki Stanisław Wielgus, jak po locie Gagarina pewna nauczycielka w szkole mówiła do dzieci: Nie wierzcie, że istnieje Bóg, bo Gagarin był w kosmosie i Go tam nie widział. A cóż to by był za Bóg, gdyby Go Gagarin mógł zobaczyć i sfotografować? Ale takie wyobrażenia funkcjonują! Piekło jako otchłań ze smołą, niebo jako łączka pełna kwiatuszków (www.gosc.pl/doc/801684.Gagarin-nie-widzial-Boga-To-dobrze).
Ewangelia mówi nam o odejściu Jezusa do Ojca. Tradycja wskazuje na Górę Oliwną w Jerozolimie, ale słowa dzisiejszego czytania mówią wprost o jakiejś górze w Galilei. Nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć tej trudności, ale jedno jest pewne: Zmartwychwstały Chrystus odszedł do Ojca. Uniósł się, zniknął im z oczu. Nie rozpłynął się, nie zdematerializował. Odszedł do domu. Wrócił do nieba, gdzie przedwiecznie istniał jako Słowo. Ostatnie chwile Jezusa na ziemi nie były zwieńczone fanfarami. Pragnę zwrócić uwagę na dwie okoliczności tego pożegnania Zbawcy z uczniami.
Pierwszą jest wątpienie niektórych z nich. To dodaje autentyzmu scenie odejścia. Odziera ją z melodramatycznej wymowy, iż mogliby mówić zapłakani Panie, nie zostawiaj nas samych, bez Ciebie nic się nie uda… Jezus osadza swoją decyzję wstąpienia do Ojca właśnie w realiach powątpiewania niektórych. To potwierdza, jak bardzo szanował ich wolność, jak ją oczyszczał prawdą i ofiarą. Zaraz też mówi z mocą, iż jest Panem, ma wszelką władzę w niebie i na ziemi. Już nie powtarza katechezy z Wieczernika, że władza to służba, nie zaś dominacja.
Drugą okoliczność stanowi wezwanie do podjęcia misji zbawczej. Teraz wy! Teraz zaczyna się wasz czas dzielenia się doświadczeniem mojej miłości, budowania wiary. Trzeba iść! Ja nie odchodzę na niebiańską emeryturę, ale by Was kochać w bezpośredniej jedności z Ojcem. By posyłać moc z Wysoka, Ducha Świętego, który niewidzialnymi nićmi łaski zszyje w jedno tych, którzy przyjmą chrzest. On sprawi, że Niewidzialny Ojciec i Syn, przebywając w chwale nieba będą mogli udzielać owoce zbawczej miłości między wszystkie narody i ludy. Jezus nakazuje uczyć wszystkiego tj. nie tylko mówić, ale świadczyć o miłości: bliźniego, wzajemnej, nieprzyjaciół.
Tak się stało. Kilka wieków później św. Leon Wielki, papież skomentuje owoce misyjnego wyjścia uczniów Jezusa: „To, co było widzialne w naszym Zbawicielu, zostało teraz zawarte w sakramentach. Nasza wiara ma być doskonałą i mocniejszą, dlatego pouczenie zajęło miejsce widzenia, a jego autorytet mają przyjąć odtąd serca wiernych oświecone światłem z niebios.
Tej wiary, spotęgowanej wniebowstąpieniem Pana i umocnionej darem Ducha Świętego, nie zdołały przerazić kajdany, więzienia, wygnania, głód, ogień, wydanie na pożarcie dzikim zwierzętom, ani też żadne inne wymyślne katusze zadawane przez okrutnych prześladowców. Bronili jej po całym świecie, aż do rozlewu krwi, nie tylko mężczyźni, lecz i kobiety, młodzieńcy i delikatne dziewice. Ta wiara wypędzała złe duchy, wyzwalała z chorób, wskrzeszała umarłych (Kazanie 2 o Wniebowstąpieniu 1-4. https://www.brewiarz.pl/v_20/2105p/godzczyt.php3).
Niebo Jezusa jest tam, gdzie On króluje. Czy twoje serce jest przestrzenią Jego nieba?