Dawno temu ktoś uczony pomyślał nad historią świata i po głębokiej analizie stwierdził, że ludzie przeżyli cztery rewolucje technologiczne; pierwszą było nabycie umiejętności skrzesania ognia, drugą było wynalezienie koła, trzecią okazał się wynalazek druku, wreszcie za czwartą uznano wynalezienie internetu. Dzisiaj przeżywamy ogólnoświatową rewolucję wartości przyjaźni. Lajkowanie na TT albo FB nie ma już żadnego znaczenia. Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie pandemii.
+Veni Sancte Spiritus! 5 nd Wielkiego Postu rok A
J 11,1-45 29 marca 2020
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Ostatnich kilkanaście dni przyniosło nam taki obrót spraw, że całkiem inaczej przeżywany swój czas. Nagle okazało się, że nie ma konieczności wychodzenia z domu, aby mieć to, co najważniejsze – siebie i bliskich. Przy całej trudności wytrzymania za sobą i podołania obowiązkom szkolnym czy pracy zdalnej, dostrzec można ogromne szanse udoskonalenia czy nawet odbudowania relacji domowych. Ważne, aby zaprosić Ducha Świętego do tych przestrzeni emocjonalnych i duchowych między nami, które są niełatwe, a może uciążliwe, chwilami nawet bolesne. Ten czas jest zadaniem domowym dla mężów, żon i dzieci, dla dziadków, dalszej rodziny, ale i dla osób bezżennych. Dom wymaga wielkopostnej troski nie przez obmycie okien i pozamiatanie za szafą, ale przez odświeżenie daru z siebie dla innych i przyjęcia daru od innych. Na bok wydajność zawodowa, na bok profesjonalne szkolenia pozyskiwania nowych rynków zbytu, na bok zewnętrzne pozorowanie troski o innych, przy równoczesnym karmieniu wypasionego ego. Czas na miłość, co słucha, co się nie spieszy i uśmiecha, taką, która się zniża do poziomu dzieci, by włączyć się w ich zabawę. Czas na małżeńskie słuchanie i patrzenie w oczy przy gorącej kawie.
Słowo Boże prowadzi nas do konkretnej rodziny. Dom mieści się w Betanii opodal Jerozolimy. Sytuacja dramatyczna. Oto właśnie rodzina leczy ranę po świeżej stracie brata. Siostry Łazarza opłakują zmarłego. Był przyjacielem Jezusa. Musiało to być głębokie doświadczenie przyjaźni, skoro Jezus bardzo wzruszył się na wiadomość o jego śmierci. Maria i Marta były świadkami tej serdeczniej zażyłości dwojga mężczyzn. Dlatego ośmieliły się apelować do Jezusa o przybycie, gdy Łazarz ciężko zachorował. Uczyniły to jasnymi słowami Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz. Kobiety widziały, że Jezusa i Łazarza łączy wiele odbytych rozmów i modlitw. Możemy snuć przypuszczenie, że Jezus znajdował w Łazarzu bystrego ucznia, ale i mieszkaniec domu w Betanii przekazywał Jezusowi wiele ważnych spostrzeżeń o wierze, ludziach, o rodzinie. Tak rodziła się przyjaźń, czyli stała pamięć, duchowa obecność, życzliwość miłująca modlitwą osobę objętą taką relacją. Św. Jan napisał (5) A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Ta amor amicitiae – miłość przyjaźni dotyczyła ich wszystkich, choć niewątpliwie z należnym dystansem i umiarem wyrażał ją Jezus każdemu z domowników.
Ewangelia kreśli zachowanie Marty po przyjściu Jezusa do Betanii, które ujawnia jej żal i pretensje do Jezusa. Oto Łazarz zmarł i od kilku dni jego ciało znajduje się w grobie. Marta nie rozumie, dlaczego Przyjaciel Łazarza dopuścił do rozwoju choroby aż po śmierć i nie przybył wcześniej, aby go wyleczyć. Na odczucia Marty Jezus reaguje swoimi uczuciami, ale całkiem innej kategorii. Nie gniewa się, nie obraża, nie zaczyna tłumaczyć swego rzekomego zaniedbania. On serdecznie płacze nad bliskim mu towarzyszem życia. Tłumaczy, że ta choroba i śmierć są wpisane w Boży plan, aby ujawnić moc Chrystusa nad śmiercią. Tak się staje. Przyjaciel wskrzesza przyjaciela. Jezus pokazuje, że przyjaźń jest ponad śmierć. To nic, że Łazarz umrze po raz wtóry za jakiś czas. To nic, że za kilka dni przyjaźń Jezusa i Łazarza przeżyje stratę dzisiejszego Wskrzeszającego. Prawdziwa przyjaźń ciągle się odradza i dojrzewa.
Wchodzimy w uczucia Jezusa. Bardzo blisko Jego serca. Co czuję, gdy patrzę na Jego przesłonięty fioletem krzyż?