Ktoś powiedział, że życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które z zachwytu wstrzymują oddech. Ktoś inny stwierdził, że można żyć długo a nie żyć w ogóle, o ile życie jest pozbawione celu i sensu.
+Veni Sancte Spiritus! 5 nd zw rok A Mt 5,13-16
9 lutego 2020
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Marianna Biernacka i Adolf Hitler. Dwoje ochrzczonych. Ona nieznana światu, chrześcijanka z chłopskiej rodziny znad Grodna. On znany światy, ale nie jako chrześcijanin, lecz zbrodniarz. Ona prosiła niemieckich oprawców, aby ją zabili zamiast skazanej na śmierć brzemiennej synowej. Tak się stało. Kościół ogłosił ją błogosławioną męczennicą II wojny światowej. O Hitlerze mówią, że popełnił samobójstwo. Dwa istnienia. Na głowy obojgu tych dzieci popłynęła chrzcielna woda. Co stało się takiego, że Polka, włościanka, żona i matka szóstki dzieci, dzisiaj jest uznana za przebywającą w chwale Boga? Co takiego się stało w życiu ochrzczonego Adolfa, że dzisiaj jest podręcznikowym przykładem złego człowieka? Jak bardzo życie mu się pokręciło już na etapie dziecinnym i młodzieńczym?
Nie ma wątpliwości, że takim jest gliniany dzban, jakim uczynią go dłonie garncarza. Miłość ojca i matki Marianny Czokało unaoczniły córce, czym jest wiara, nadzieja, miłość. Nauczyli jej rodzice miłości do rodzinnej ziemi, do języka, do śpiewu i tańca, ale nade wszystko do ludzi. Przygotowali ją do wiernego i dzietnego związku małżeńskiego, który zawarła ze Stanisławem Biernackim. Wychowali ją rodzice do ofiary, do cierpiana za prawdę i sprawiedliwość, do gotowości oddania życia w chwilach próby. Rodzina zakorzeniona w prawie Bożym, żyjąca skromnie lecz radośnie w rytmie rolniczego kalendarza i katolickiego obyczaju była dla Marianny smakiem godnego życia. Gdy umarł mąż, zamieszkała z synem, jego żoną i wnuczką. Kiedy hitlerowcy skazali jej syna i brzemienną synową na śmierć Marianna prosiła o wymianę osób, by mogła być ofiarą za swoją synową. Marianna miała zaledwie pięćdziesiąt pięć lat, gdy w lipcu 1943 roku została zastrzelona w Naumowiczach pod Grodnem. Papież Jan Paweł II beatyfikował ją w gronie 108 męczenników II wojny światowej podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 roku.
O drugiej postaci dzisiaj przywołanej napisano wiele książek, nakręcono sporo filmów. Na pewno nie będzie beatyfikacji. Ludzka sprawiedliwość decyzje i zachowania Adolfa Hitlera słusznie nazywa zbrodniczymi. Nie możemy powiedzieć czy potępił się na wieki, czy może w ostatniej chwili życia dotknęła go łaska Boga i ocaliła przed wieczną ciemnością. Rozważanie tego byłoby stratą czasu. Dlaczego zatem takie ostre ustawienie: nieznana szerzej światu błogosławiona kobieta, a po przeciwnej stronie arcyłotr znany wszystkim ludziom, którzy używają rozumu i wykazują się elementarną znajomością historii powszechnej?
Marianna żyła ewangelią na co dzień. Może nie umiała wyrecytować Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie. Ale tym żyła! Było w niej światło, którym rozświetlała swoim krewnym drogę, był w niej chrześcijański porządek życia, dzięki któremu w krzyżu Chrystusa odnajdywała siłę do znoszenia utrapień i upokorzeń. Prawe sumienie kazało jej oddać życie za synową i jej poczęte dziecko. Smakowała życie ciesząc się miłością małżeńską i macierzyńską, kochała Boga żegnając się codziennie, powierzała się Pannie Świętej naśladując maryjne zaufanie Bogu w lodowatą noc hitlerowskiej i sowieckiej pożogi. Stała się ewangelicznym miastem na górze dla kobiet, które wspierają matki brzemienne. Dzisiaj bardziej egoizm niż karabin oprawcy stanowi zagrożenie dla poczętych dzieci oraz ich matek. Błogosławiona Marianna Biernacka jest patronką teściowych oraz życia poczętego.
Jesteśmy powołani do bycia solą dla świata. Kto żyje miłością Jezusa, niejednokrotnie dla innych może być solą w oku. Smakujesz życie z Jezusem?