Miłość jest blisko

Kobieta drżącym głosem mówi Ja nie chcę ślubu kościelnego. Nie spotkała w swoim życiu człowieka wyrazistego jak Jan Chrzciciel. Nie dostrzegła Boga w relacji swoich rodziców, których małżeństwo się rozpadło. Dlatego teraz, zapytana czemu z jej cywilnym mężem nie zaproszą Chrystusa do swego małżeństwa mówi Bo rodzice się rozwiedli. Odnoszę wrażenie, że słońce można znać tylko z opowiadań.

+Veni Sancte Spiritus! 3 nd Adwentu rok A

Mt 11,2-11 15 grudnia 2019

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Jan Chrzciciel jest przedświtem dla Słońca. Jan ogłaszał z wiarą i odwagą niech człowiek zachowuje się jak człowiek wobec człowieka! Jan nie winił Rzymian o to, iż Żydów toczy moralna bieda. Nie manipulował emocjami odwodząc od osobistych grzechów i szukania winnych poza sobą. Parafrazując słowa Jana powiedziałby On dziś Ty masz się bracie i siostro nawrócić do Boga miłości. Bo tylko miłość ma sens. Ty jesteś bracie i siostro powołany do miłości i prawdy im mniej ich dostrzegasz wokół siebie! Wołałby pewnie tym bardziej im mocniej odczuwamy deficyt wyrazistości Jana Chrzciciela w biskupach i kardynałach. Brakuje nam prawdy. Brakuje wiernego ofiarowania. Takich na wyciągnięcie ręki.

Rozmawiałem niedawno z bliskimi mi osobami z grupy modlitewnej. Odczuwają smutek, że Kościół hierarchiczny nie mówi głośnego NIE, gdy jako katolicy jesteśmy obrażani przez prowokacje i pogardę środowisk osób zaburzonych. Głęboko wierzące i mądre osoby odczuwają brak jednoznaczności i lęk niektórych pasterzy przed narażaniem się na falę wrogości w mediach. Odczuwają równocześnie radość i dumę, że nasz krakowski arcybiskup jednoznacznie wyraża sprzeciw wobec zamętu ideologii gender. Ubolewają, że oczernia się jego osobę i manipuluje wypowiedziami w niektórych mediach.

Prorok strzeże prawdy. Za kratami więzienia – kiedyś, wykluczany ze społecznej debaty, ośmieszany, oskarżany i niewpuszczany na uniwersytet – dzisiaj. Prawda sobie poradzi. Emisariusz ewangelicznej prawdy cierpieniem, odwagą i wiernością pokona ludzką pychę i tchórzostwo.

Dwa zdania Jezusa są kluczem do rozumienia nieba. Najpierw Pan mówi o uporządkowaniu doraźnego zaburzenia wśród ludzi: Jezus mówi, że miłość ma na imię uzdrowienie (niewidomi, chromi, trędowaci, głusi), wskrzeszenie do życia (zmarli) czy pocieszenie (ubodzy). Drugie zdanie dopełnia pierwsze i przeprowadza nas ku wieczności: Błogosławiony jest ten, kto we mnie nie zwątpi. Dlaczego takie to ważne? Co ma to drugie zdanie do pierwszego? Daje w Chrystusie nadzieję życia na wieki. Przecież uzdrowieni ślepi, kiedyś zamkną swe oczy na zawsze. Uzdrowieni głusi w pewnym momencie przestaną cokolwiek słyszeć. Uzdrowieni chromi także dnia pewnego nie podniosą swych obumarłych kończyn. Uzdrowieni trędowaci także kiedyś do grobu zostaną złożeni.

Miłość zaczęła się od przyjścia. Jan przyszedł nad rzekę Jordan i głosił. Ludzie przyszli do niego i odeszli zachęceni do życia z Bogiem. Jezus przyszedł do Jana nad Jordan. Odszedł namaszczony Duchem Świętym. Miłość jest blisko i chodzi po ziemi. Od chwili chrztu jestem znakiem miłości. Bóg żywi w Trójcy Świętej zamieszkał we mnie. Mogę Mu być domem, mogę być więzieniem. Zależy od mojego nawrócenia czyli ustawienia woli na wolę Boga. Jeśli będę Mu domem, moje codzienne wybory mają szansę utorować drogę Bogu do drugiego człowieka. Święty Jan Chrzciciel nie wędrował z wioski do wioski. On najpierw wywędrował na pustynię, by tam się Bogiem napełnić. Jeśli mamy go naśladować, trzeba codziennego pustynnego wyjścia na modlitwę. Adwent przypomina o pustynnym dobrodziejstwie modlitwy.

Dodaj komentarz