Pańskie Objawienie Maleńkości

Zachwyt ludzi wobec obecności Dziecka z Betlejem trwa. Z różnych krain wschodniej świata strony przybywa trzech mędrców, uradowani, padają przed Dzieciątkiem na twarze, wyrażają największe ludzkie uznanie ukrytej boskiej Obecności. Rozum nie czyni im wyrzutu, że kłaniają się przed śpiącym Chłopczykiem. Przeciwnie, rozum rozeznał, że w tym Maluszku mieści się cała pełnia bóstwa. Złożyli trojakie dary o prorockiej wymowie.

+Veni Sancte Spiritus! Objawienie Pańskie 2019

Mt 2,1-12

Bracia i Siostry w Chrystusie!

Mędrcy ze Wschodu ciągną do nowonarodzonego Króla. Tak odkryli w bliżej nieokreślonych źródłach, tak rozeznali dzięki fizycznej światłości gwiazdy, której trasa po niebie zaprowadziła ich do Betlejem. Nie wiem czym się kierowano, iż w polskiej tradycji trzech mędrców nazwano trzema królami. W historii biblijnej był jeden taki król, który tak wybitnie zasłynął z mądrości, iż od jego imienia ukuto nawet wyrażenie mądrość salomonowa. Rzadko można znaleźć króla mądrego. Wielu było sprytnych, zdolnych, dzielnych; niemało zuchwałych, bezwzględnych, pysznych. Mądry to taki, które żyjąc zgodnie z prawdą wybiera sprawiedliwie.

Dla wszystkich Jezus stał się Niemowlęciem, aby przez prostotę, niewinność i kruchość zapukać do uczuć, wyzwolić człowieka w człowieku. Zimny rozum tak ocieplony potrafi przetworzyć tajemnicę Wcielenia w Objawienie miłości. Czułość Mary i Józefa wobec Maleńkiego bezgłośnie woła: Tutaj jest źródło miłości. Przyjdźcie i zanurzcie swe usta. Uroczystość dzisiejsza jest znakiem, że świat rozeznał miłość Boga objawioną genialnie w prostocie, niepojętej dla złych duchów.

Wczoraj odwiedziłem z wizytą duszpasterską niemałą ilość osób. Każdy człowiek inny, historia własna i niepowtarzalna, wszyscy ukochani przez Dzieciątko z Betlejem. Wśród osób spotkanych na kolędzie osiemdziesięcioletni wdowiec p. Jan opowiadał, o swej zmarłej małżonce. Zasłuchałem się urzeczony, gdy z czułością mówił, ile Bóg mu dał miłości przez ŚP. Stanisławę: Proszę księdza, pięćdziesiąt pięć lat żyliśmy w małżeństwie. To była dla mnie najwspanialsza kobieta, jaką sobie mogłem wymarzyć. Ona zawsze mnie wspierała, także wtedy, gdy pozbawiono mnie pracy, bo w ramach komitetu budowy naszego kościoła szedłem na rozmowy z przedstawicielem komunistycznej władzy i zabierałem głos.

Pomyślałem: była mu złotem; jak szlachetny kruszec nie poddaje się utlenieniu, tak żona pozostała mu symbolem odporności i piękna mimo bolesnych zmian w życiu. Była mu jak żywiczna grudka kadziła, symbolem miłego zapachu dobrych słów i czynów. Była mu jak balsamiczna wonność mirry, symbolem namaszczenia miłością na życie wieczne.

Dodaj komentarz