Ciepło, spokojnie, bezpiecznie. Dzieciątko Jezus przy piersi Matki Dziewicy albo w ramionach św. Józefa, Jej męża. Boże Narodzenie zatrzymuje nas przy tajemnicy Wcielenia Syna Bożego. Możemy ją lepiej pojąć dzięki doświadczeniu domu. Szopka nie jest domem. Sypialnia dla owiec, woła, osła nie może być domem dla Jezusa.
Co tym domem jest?
Miłość małżeńska Maryi i Józefa. My zaś dzisiaj w psalmie responsoryjnym śpiewamy Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie (…) których moc jest w Tobie, którzy zachowują ufność w swym sercu (Ps 83,5-6). W niedzielę Świętej Rodziny z Nazaretu pragniemy dziękować za dom Maryi i Józefa, który jest praświątynią każdego sakramentalnego małżeństwa. W nim Jezus jako prawdziwe dziecko uświęcał oblubieńcze powierzenie się sobie swych Rodziców.
+Veni Sancte Spiritus!
Niedziela Świętej Rodziny 30 grudnia 2018
Łk 2, 41-52
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Ciche i nieznane wielkiemu światu narodziny Jezusa kierują nasze oczy na dwoje małżonków, Maryję i Józefa, bohaterów betlejemskiej nocy. Jak do źródła wracamy do Betlejem, by jeszcze raz zaczerpnąć prawdy o małżeństwie i rodzinie. Maryja z Józefem czuwają nad snem i rozwojem Dzieciątka Jezus. Przeszli już wiele w swym małżeńskim doświadczeniu. Zdali już dwa egzaminy małżeńskie: pierwszy, gdy zaślubiona Józefowi Panna Maryja poczęła z Ducha Świętego, a Józef zmagał się ze zrozumieniem niepojętej historii, której ludzkie słowa nie mogły wyjaśnić. Otrzymał wyjaśnienie we śnie od anioła. Drugi egzamin zdali pozytywnie właśnie w drodze na spis ludności, gdy przyszedł czas rozwiązania i Maryja urodziła Synka. Surowość warunków została złagodzona Jej macierzyńską czułością, ojcowską bliskością Józefa. Dom to przecież nie chłód stajenki, ale ciepło bezpieczeństwa i troski kochających Rodziców, to całkowite zaufanie męża i żony, którzy przynależą do siebie i dziecka, które zostało im dane. To wzajemna pomoc i życzliwa obecność w doli i niedoli.
Słowa dzisiejszego fragmentu ewangelii prowadzą nas do kolejnego egzaminu małżeńskiego Maryi i Józefa. Co tym razem jest przedmiotem egzaminu małżeńskiego zdawanego przez Maryję i Józefa?
Mija dwanaście lat życia Jezusa. Jerozolima. Świątynia pełna pielgrzymów. Jezus jest już na pograniczu wieku chłopca i młodzieńca, przechadza się w gronie mężczyzn dzielących się sprawami wiary. Nie ma go jednak już trzeci dzień. Rodzice przeżywają lęk, a nawet ból serca w poszukiwaniu zaginionego. Gdy odnajduje się Jezus, Maryja nie kryje swoich uczuć: żalu, smutku, niepokoju, ale też ulgi. Jezus jest na nowo z Nią i Józefem. Opiekun i wychowawca Jezusa nie podnosi głosu, a tym bardziej ręki. Wpatrują się szczęśliwi ze znalezienia, ufni, że to nie był przypadek. „Czemu Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Chcą zrozumieć to wyjaśnienie, ale jeszcze nie potrafią. Wiedzą, że chodzi o Boga i Jego miejsce w życiu Jezusa. Po raz trzeci ani Maryja ani Józef nie rozumieją Bożych działań. Mimo to, po raz trzeci zdają egzamin małżeński. Jasno widać: Egzamin zdany. Gdzie tkwi tajemnica ich sukcesu?
Nazywa się zawierzenie. Napisał św. Łukasz ewangelista; A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu (Łk 2, 52). Zawierzyć to uznać słowo Boga za godne całkowitego zaufania, nawet jeśli rozum nie jest w stanie ogarnąć sprawy.
Budzi się w nas radość, gdy patrzymy na małżeńskie wspieranie się i uzupełnianie się Małżonków z Nazaretu. Bo kobieta oczekuje od mężczyzny poczucia bezpieczeństwa, a mężczyzna od kobiety wsparcia. Bo słuchanie Boga i siebie nawzajem w małżeństwie, a nie wszystkich wokół stanowi siłę udanego związku. Bo małżeństwa nie da się wyreżyserować, ale jest ono sakramentem czyli szczególnym znakiem obecności Ducha Świętego w miłości mężczyzny i kobiety. Bo miłość tę buduje się przez całe życie drobnymi gestami, ofiarnymi wyborami, które są często niewypowiedzianymi słowami: Kocham cie, zawsze będę się o ciebie troszczył i nie zostawię cię w chorobie i biedzie.
Jesteśmy świadkami strukturalnego niszczenia małżeństwa i rodziny. Są osoby, które pracują nad zmianą obyczajową i prawną modelu małżeństwa w związek pozamałżeński, a nawet jednopłciowy. Ci, którzy mówią, że nam do szczęścia nie jest potrzebny papierek, budują swoje życie najczęściej na piasku swoich emocji i kilku ekonomicznych zależności. Nie papierek tworzy sakramentalny związek mężczyzny i kobiety, Nie uczucie, nie nastroje. Ale Chrystus Pan poprzez udzielenie łaski na stały wybór i utrwalone, ponawiane oddanie. Uświęca Chrystus kobietę, by pomogła się mężczyźnie zbawić, a mężczyznę, by pomógł się zbawić kobiecie – na życie wieczne.
Usłyszałem znakomitą odpowiedź pewnego mężczyzny, którego na ulicy zaczepiali nachalnie proponując pójście do klubu Go Go: Nie ma u was piękniejszych dziewczyn niż moja żona.
Inny młody mężczyzna na plecach swojej koszulki miał napisane: Nawet o mnie nie myśl: własność Magdaleny.
Dziękujemy dzisiaj wszystkim małżonkom, którzy stanowią dom tj. trwają ze sobą, słuchają się, wspierają się, uzupełniają, przebaczają sobie, wyrażają sobie publicznie gesty troski i oddania. Gdy pewien mąż zadał pytanie swojej żonie po bardzo wielu latach małżeństwa: czy miałaś kiedyśjakieś marzenie? Ona uśmiechnięta odpowiedziała: Tak. Siedzi teraz obok mnie.
Proponuję, by małżonkowie postawili sobie dziś pytanie: czy po latach waszego małżeństwa nazwiesz nadal swą żonę/swego męża twoim marzeniem?