+Veni Sancte Spiritus! 14 nd zw B
Mk 6,1-6 8 lipca 2018
W trakcie międzynarodowego spotkania kapłanów poproszono, by króciutko każdy z nich napisał o sobie kilka słów. Ktoś zapisał swoje tytuły naukowe, inny obok takich tytułów napisał pełnione urzędy. Jeszcze inny przy podaniu swego imienia zapisał: ks. Marco, kandydat na ołtarze. Wzbudziło to różne reakcje. Niektórzy od razu wybuchnęli śmiechem, inni byli zgorszeni rzekomym poziomem zarozumialstwa i pychy. Byli i tacy, którzy nic nie powiedzieli, lecz się zamyślili. Bo jeśli głębiej się nad tym zastanowić: czy ks. Marco nie ma racji, że jasno ustawia cel swojego życia – świętość? Oburza niektórych, że ktoś żyjący obok nas tak jednoznacznie wybija się z przyjętych przez ten świat systemów wartości. One najczęściej dotyczą wygodnego życia, kariery, osiągnięć zawodowych. Może jeszcze spokojnego życia małżeńskiego i rodzinnego, bezpieczeństwa i zdrowia. A tymczasem ktoś nam bliski ośmielił się powiedzieć, że chce być świętym. Święci są obok nas. My jesteśmy powołani do świętości. Warunkiem jest wiara w Jezusa, który udziela nam Siebie.
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Gdybyśmy zrobili teraz proste zadanie pisemne w naszej świątyni, w tym zgromadzeniu, jeślibym poprosił, abyście na karteczce napisali swoje imię, a obok – po pauzie – kandydat/kandydatka na ołtarze, czy uznalibyście to za żart czy za coś niestosownego?
Nawet bez pisania takich deklaracji dla siebie wiem, że przyszliśmy do naszej świątyni, bo jest ona przystankiem w drodze do świętości. Może określenie kandydat/kandydatka na ołtarze kojarzy nam się wyłącznie z procesem beatyfikacyjnym, ale to właśnie ja i ty mamy każdego dnia stawać się świętymi w naszej codzienności. Bóg przychodzi, aby uświęcać nas w naszym domu, sklepie, barze mlecznym, w parku i na ulicy. W Jezusie Chrystusie, prawdziwym Synu Bożym, a równocześnie prawdziwym mieszkańcu Nazaretu święty Bóg stał się bliski jak sąsiad, kuzyn, wujek, brat. Żyjąc z Jezusem stajemy się mądrzy Jego ewangelią. Stajemy się święci. Święci są obok nas. My jesteśmy powołani do świętości. Warunkiem jest wiara w Jezusa, który udziela nam Siebie.
Św. Gemma Galgani, miała zaledwie dwadzieścia pięć lat, gdy umarła (+ 1902). Żyła w ogromnej zażyłości z Jezusem, tak bliskiej i serdecznej, że aż zdumiewającej. Dwudziestoletnia Gemma pozwalała sobie nawet na „kłótnie” ze swoim Boskim Oblubieńcem. O co? O grzeszników. Za którymś razem świadkowie usłyszeli jak „rozkazywała” Jezusowi nawrócić zatwardziałego grzesznika, a gdy On wzbraniał się z powodu jego potwornych grzechów, dziewczyna uciekła się do „szantażu” mówiąc: „Twoja Matka też się za niego modli. Jej nie możesz odmówić!”. Jakie było zdumienie jednego z kapłanów , gdy wychodząc z mieszkania, w którym był świadkiem tej sceny wpadł na zapłakanego mężczyznę. Ten na kolanach zaczął go błagać o spowiedź. Okazało się, że był tym człowiekiem, którego nazwisko chwilę wcześniej wymieniała uparcie Gemma w rozmowie z Jezusem.
https://pl.aleteia.org/2017/05/29/piekna-gemma-galgani-poznajcie-swieta-ktora-klocila-sie-z-jezusem/
Nazarejczycy mają trudność z uznaniem, że Jezus – jeden z nich – jest tak zadziwiająco mądry. Nie pasuje im to do obrazu Jego rodziny, którą przecież znają. Jak otępiali albo jak zakompleksieni uważają, że święta mądrość Boga nie może się objawić przez kogoś tak małego, znanego, skromnego jak domniemany Syn Józefa cieśli. Trojaka jest ich reakcja na mądrość Jezusa:
Najpierw zdziwienie, bo jak to możliwe, że Jeden z nas, z naszego maleńkiego świata włada tak bardzo słowem i umysłem, że mówiąc o Bogu zachwyca jasnością słowa i logiką wywodu?
Po drugie, ludzie popadają w zwątpienie. Nie wierzą, że wśród nich może rosnąć Wielki Boży Wybraniec. Po trzecie , nie chcą wierzyć i popadają w niedowiarstwo.
Syn Boży nie będzie się tłumaczył, że tak naprawdę w swej naturze obok człowieka jest w Nim przedwieczne bóstwo. Jezus nikogo nie będzie wyciągał z wątpliwości, jeśli człowiek sam nie szuka odpowiedzi na proste pytania. Wreszcie Jezus nie może nikogo zmusić do wiary. Tylko wolny akt wiary może otworzyć człowieka na przyjęcie Jezusa jako miłości, która uzdrawia. Dlatego – jak napisał ewangelista – jedynie kilku ludzi chorych i umęczonych bólem zostało uzdrowionych, bo zawierzyło Jezusowi nie podważając, że Święty może wywodzić się z Nazaretu.
Święci są obok nas. My jesteśmy powołani do świętości. Warunkiem jest wiara w Jezusa, który udziela nam Siebie.
Rośnie moja wiara, gdy odwiedzam chorych na pierwszy piątek. Odwiedzam bowiem świętych… Dwa dni temu odwiedziłem wielu chorych z sakramentami świętymi. U jednej ze starszych pań jak co miesiąc po wspólnej modlitwie, a przed rozstaniem usiadłem, aby jej posłuchać. Celowo nie podaję kto to, ale chcę powiedzieć, jak bardzo potrzebowała tej rozmowy. Proszę księdza, jest mi strasznie ciężko, boję się, żeby nie być dla kogoś ciężarem, boję się o moją siostrę, bo choruje i nie mam sił, by jej pomóc. Ale rozmawiam z Matką Bożą jak z księdzem. Ona mnie najlepiej zrozumie, bo jest Kobietą. Bardzo mi pomaga, bo wspierała moją mamę, gdy ta piechotą wracała do Polski z niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrück i nie zastała domu, tylko ruiny. Proszę księdza, jest mi samej bardzo źle, ale modlitwa daje mi siłę.
Czy wierzysz, że święci są obok nas?
Czy wierzysz, że ja i ty – my jesteśmy powołani do świętości?
Co robisz, aby wierzyć w Jezusa, który udziela nam Siebie?