Kilka dni temu Kościół Święty czcił św. Teresę Benedyktę od Krzyża – Edytę Stein, karmelitankę bosą, dziewicę i męczennicę. Ta pani filozof, uczennica Edmunda Husserla, pochodziła z rodziny żydowskiej, ale na studiach utraciła wiarę. Swoim intelektem czerpała z korzeni ludzkiej myśli, odkrywała Ateny jako miejsce poszukiwania mądrości, odkrywała Rzym jako miejsce tworzenia prawa. Najdłużej odkrywała Jerozolimę jako miejsce objawienia miłości. Tę podróż umysłu i uczuć zakończyła, gdy odkryła, że Jezus z Nazaretu, jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Uwierzyła, że umarł i powstał z martwych. Oddała Mu swoje życie przyjmując chrzest w roku 1922, potem wstępując do zakonu. Wreszcie oddała za wiarę w Jezusa życie w niemieckim obozie koncentracyjnym w Auschwitz w roku 1943. Edyta mówiła „Bóg jest prawdą; kto szuka prawdy, szuka Boga, choćby o tym nie wiedział”. Była naśladowcą Chrystusa i postępowała drogą miłości pamiętając, że Chrystus nas umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze (por. Ef 5,2).
+Veni Sancte Spiritus!
J 6, 41-51
12 sierpnia 2018
19 nd zw B
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Jakim dla świata szaleńcem trzeba być, aby ubrać się w habit, aby zrezygnować z małżeństwa i macierzyństwa, żeby wreszcie w hitlerowskim obozie
zagłady pocieszać innych, że w krzyżu Jezusa jest nadzieja zbawienia wiecznego? Z czego czerpała Edyta siłę i nadzieję? Co było sensem jej poświęcenia? Miłość Jezusa. Jego oddanie, Jego nieustanne udzielanie się w słowie i w sakramentach.
Mnóstwo naszych wysiłków kręci się wokół troski o jedzenie i picie. Szczególnie w ostatnich dniach zdajemy sobie sprawę jak ważne jest nawodnienie naszego ciała, właściwe uzupełnianie płynów. Do kościoła przyszliśmy jednak nie po to, aby nasycać łaknienie ciała, tylko zaspokoić
tęsknotę naszego ducha.
Za czym tęsknili ludzie w czasach Jezusa? Czy ich tęsknoty były inne niż nasze? Zmieniło się tak wiele, ale można z powodzeniem powiedzieć, że tęsknoty mieli zbliżone do naszych. Chcieli być szanowani i uznani, czyli żyć sprawiedliwie i godnie. Chcieli pokoju i zgody, czyli żyć bezpiecznie. Chcieli być zdrowi. Przychodzili do Jezusa nie dlatego, że bezpośrednio zaspokajał ich potrzeby. Przecież nie przegonił ich wrogów, nie stał się sędzią nad lokalnymi sporami, nie uwolnił ich świata od chorób czy śmierci. Przyniósł im jednak mocne przypomnienie o godności dziecka Bożego, którą każdy z nich posiada. Jezus z Nazaretu odświeżył im powołanie do życia wiecznego, przypomniał, że życie doczesne jest tylko wędrówką, ale niebo jest celem. Jak nikt inny uczył ich kochać.
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (w. 51). Pokarmem danym nam przez Jezusa jest Jego
miłość. Jego sposób odniesienia do drugiego człowieka. On sam jest miłością. Jest jej przedwiecznym źródłem. Jako prawdziwy człowiek jest jej nauczycielem, świadkiem i dawcą. Kto przyjmie tę energię Jezusowego oddania ten sam stanie się zdolny oddawać siebie po kawałku, dzień po dniu, aż po swój kres. Nagrodą za taką postawę będzie życie wieczne. W Królestwie Ojca niebieskiego znajdą się tylko ci, którzy przyjęli miłość Chrystusa i umieli składać siebie w darze.
Tydzień temu słowo Boże pokazało nam, że Jezus jest większy od Elizeusza, w czasach proroków, karmi bowiem ludzi darem chleba. Dzisiejsze
słowa wskazują, że Jezus jest większy od Mojżesza i udziela mocy na życie wieczne, bo nie tylko udziela chleba dla ciała, ale sam jest chlebem dla serca,
czyli podstawowym źródłem miłości. Nie wystarczyło mu, że stał się Człowiekiem. Dlatego stał się też pokarmem człowieka
Chleb i wino, które składamy w Eucharystii są znakami Boskiego i ludzkiego oddania. To szczególna wymiana darów; oddajemy Bogu to, co od
Niego przyjmujemy. Ale oddajemy przemienione naszą miłością pracą, cierpieniem, oddaniem się Bogu i oddaniem się ludziom..
Wyrzekła się Edyty Stein jej żydowska rodzina. Patrzyli z politowaniem koledzy filozofowie. A ona odkryła miłość Jezusa, który się wytracił i wyniszczył jako chleb duchowy, by karmić innych miłością. Stała się przeto siostrą Teresą Benedytką od Krzyża. Karmiona Jezusem rosła Jego miłością. Nie uciekła, gdy hitlerowscy przyszli do jej klasztoru w Echt w Holandii i kazali jej jechać do obozu koncentracyjnego. Tam ją zabili. Jedyną przyczyną tej niemieckiej zbrodni był fakt, iż Edyta pochodziła z narodu żydowskiego. O Eucharystii św. Teresa Benedykta od Krzyża napisała:
Kto odwiedza eucharystycznego Boga i naradza się z Nim we wszystkich swych sprawach, kto się oczyszcza przez uświęcającą siłę, płynącą z ołtarza ofiarnego, kto się sam w tej ofierze oddaje Panu, i kto całą swą duszą przyjmuje Zbawiciela w Komunii św., ten nie może nie zostać coraz mocniej i coraz głębiej wciągnięty w strumień życia Bożego, nie może nie wrosnąć w mistyczne Ciało Chrystusa, a jego serce musi zostać uczynione na podobieństwo Serca Bożego.
(Wykład wygłoszony w Salzburgu [fragm.], św. Teresa Benedykta od Krzyża)
http://skarbykosciola.pl/xx-wiek/edyta-stein-owoce-komunii-swietej/
Jesteśmy głodni miłości. Tej miłości, które daje nieśmiertelność. Która przebija się przez bezsens śmierci. Tylko w Jezusie jest życiodajna duchowa moc, pokarm serca, który może nas nasycić. Możemy Go przyjąć w Komunii eucharystycznej, a jeśli jest jakaś przeszkoda, jeśli jest plama grzechu ciężkiego – w Komunii duchowej. Wtedy mamy w sobie Jego szczęście: On jest naszym szczęściem, bo szczęście jest w tym, kim jesteśmy i dla kogo jesteśmy, a nie w tym , co posiadamy.
Czym żywisz swoje serce na co dzień?